Grażyna Zielińska: Muszę wszystkich rozczarować
Widzowie za nią przepadają! Dzięki roli babki zielarki z serialu "Ranczo", a także bufetowej ze szpitalnego baru z "Na dobre i na złe", Grażyna Zielińska (65 l.) zjednała sobie wielbicieli. Aktorka na tyle przekonująco wcieliła się w znawczynię zielarstwa, że niektórzy zaczęli prosić ją o rady w tej kwestii...
"Rewii" opowiada m.in., dlaczego nie zamieni Płocka na żadne inne miasto i o jakie zioła poprosiła ją pewna pani...
Zna się pani na ziołach?
Muszę wszystkich rozczarować, zupełnie się na nich nie znam. Nie szukam ich w lesie i nie umiem czarować. Ale cieszę się, że widzowie uwierzyli w nadprzyrodzoną moc granej przeze mnie postaci. Kiedyś nawet pewna pani poprosiła mnie o ziółka dla swojego męża, żeby tak często nie chodził na piwko z kolegami.
Talent odziedziczyła pani po rodzicach?
Nie do końca. Tata pracował na budowie, a mama w biurze. Była niespełnioną artystką, miała talent plastyczny. Pięknie malowała, miała świetny gust i sama szyła sobie sukienki. Często chodziła do teatru i na wystawy. Miałam więc wzór do naśladowania.
Wcześnie wyszła pani za mąż?
Bardzo tego chciałam, ale martwiłam się, czy jakikolwiek chłopak pokocha mnie na całe życie, a nie tylko chwilę. Nie wiedziałam, gdzie znaleźć faceta, który będzie na dwieście procent pewny tego, że ja to ja.
Ale znalazła go pani?
Był wysoki, przystojny, mądry i odpowiedzialny - to mi bardzo imponowało. Czytaliśmy te same książki, mieliśmy wspólne zainteresowania. Człowiek na poziomie. Nie chcę używać górnolotnych słów, ale wykształcenie i klasa łączy ludzi. Daje szansę na dobre życie, kiedy mijają pierwsze emocje i zauroczenia. Wtedy ludzi łączy wspólny gust i podobne poczucie humoru.
Ile lat jesteście ze sobą?
Już 35 lat minęło od ślubu. Nie jesteśmy jednak małżeństwem, które spija sobie z dzióbków, ale kochamy się i jesteśmy szczęśliwi.
W czym tkwi sekret udanego związku?
Chyba w prawdziwym uczuciu. Obserwuję teraz świat i wydaje mi się, że coraz trudniej znaleźć miłość, która dłużej przetrwa. Jest coraz więcej rozwodów i młodzi ludzie już po pięciu latach mówią, że ich związek się wypalił. To bardzo przykre...
Dobrze się mieszka w Płocku?
Kiedy nasz syn Kacper miał trzy lata, przeprowadziliśmy się tu z Wałbrzycha. Myślałam, że będziemy tam rok, dwa, a mieszkamy ponad 30 lat! Niedaleko Płocka jest wiele jezior i chętnie tam wypoczywamy.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: