Grzegorz Roman kiedyś był gwiazdą wielkiego hitu. Aż trudno uwierzyć, jak potoczyło się jego życie
W latach 60. ubiegłego wieku Grzegorz Roman był jednym z najpopularniejszych polskich dzieciaków. Zagrał w kilkunastu filmach i serialach, a w pamięci telewidzów zapisał się przede wszystkim główną rolą w „Niewiarygodnych przygodach Marka Piegusa”. Po raz ostatni stanął przed kamerą w 1970 roku – miał wtedy zaledwie piętnaście lat... Jak potoczyło się i jak dziś wygląda jego życie?
Gdy jesienią 1967 roku Telewizja Polska rozpoczęła emisję "Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa", wcielający się w głównego bohatera serialu Grzegorz Roman miał już na swoim koncie udział w dziewięciu filmach i dwóch serialach. To jednak Marek Piegus przyniósł mu popularność, o jakiej jego rówieśnicy mogli tylko marzyć...
Grzegorz miał sześć lat, gdy w 1961 roku po raz pierwszy stanął na planie filmowym, by wcielić się w Adasia w filmie Jerzego Passendorfera "Wyrok". W roli chłopca pozostającego pod opieką matki alkoholiczki spisał się tak dobrze, że już rok później dostał kolejne oferty pracy. Zanim skończył dziesięć lat, był już dziecięcą gwiazdą.
Po premierze "Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa" stał się ulubieńcem polskich dzieciaków. Wróżono mu wspaniałą karierę.
Nastolatek z Żoliborza miał jedno wielkie marzenie - by zagrać Stasia Tarkowskiego w ekranizacji "W pustyni i w puszczy". Wiedział, że kiedyś powstanie film na podstawie jego ukochanej książki i zamierzał zrobić wszystko, by dostać wymarzoną rolę.
O tym, że Maciej Ślesicki zamierza przenieść, powieść Henryka Sienkiewicza na wielki ekran, Grzegorz dowiedział się tuż po swoich siedemnastych urodzinach. Poszedł na casting i usłyszał, że... nie nadaje się na aktora!
"To był moment otrzeźwienia. Reżyser podjął słuszną decyzję, obsadzając w roli Stasia Tomka Mędrzaka, ale ja to bardzo przeżyłem. Dopiero potem pojąłem, że czując żal, zatraciłem umiejętność samooceny. Wtedy podjąłem decyzję, że kończę przygodę z aktorstwem" - wspominał w rozmowie z "Życiem na gorąco".
Jeszcze przed porażką na castingu do "W pustyni i w puszczy" Grzegorz przerwał naukę w liceum i zatrudnił się w warsztacie samochodowym. Po trzech miesiącach uznał, że jednak dobrze by było mieć maturę i zgłosił się do szkoły wieczorowej, po ukończeniu której dostał się najpierw na dziennikarstwo, potem na prawo, w końcu na informatykę.
"Dyplomy, które zdobyłem, nie były mi - jak się okazało - do niczego potrzebne" - powiedział w rozmowie z autorem bloga "Godziemba".
Gdy pod koniec lat 80. Grzegorz Roman podjął decyzję o wyjeździe z Polski, był już od dawna żonaty i miał dwie małe córki, Joasię i Monikę.
"Pojechaliśmy całą rodziną do Berlina, gdzie spędziliśmy dwadzieścia lat. W tym czasie pracowałem w branży informatycznej, medycznej, w hotelu i - jako fotograf - w agencji modelek" - opowiadał w wywiadzie.
Niestety, małżeństwo Grzegorza rozpadło się. Po rozwodzie były aktor związał się z córką swojego przyjaciela, która była jednocześnie koleżanką jego córek!
"Poznałam Grzesia jeszcze jako mała dziewczynka. Przyprowadzał córki do klubu jeździeckiego mojego taty. Po latach narodziło się uczucie, które trwa do dziś" - wyznała Marta Roman w rozmowie z "Na żywo".
Było lato 2006 roku, gdy Grzegorz i Marta wybrali się na urlop na Fuerteventurę.
"Zachwyciliśmy się spokojem wyspy i niezwykłą życzliwością jej mieszkańców. Siedzieliśmy przy szklance burraquito i rozmawialiśmy, że dobrze by było zamieszkać w takim miejscu" - wspominał Grzegorz Roman na łamach "Godziemba's blog".
Po powrocie z wakacji Grzegorz i Marta podjęli decyzję o przeprowadzce na Fuerteventurę.
"Jechaliśmy w ciemno. Goli i weseli, nie znając języka hiszpańskiego. Na wszelki wypadek kupiliśmy bilety w obie strony. Te powrotne okazały się jednak niepotrzebne" - opowiadali dziennikarce "Życia na gorąco".
13 grudnia 2012 roku, gdy byli już zadomowieni na wyspie, zdecydowali się zalegalizować swój związek. Powiedzieli sobie "tak" na Gibraltarze.
Grzegorz i Marta wciąż mieszkają na nazywanej kozią wyspą Fuercie w okolicy Gran Tarajal. Prowadzą własną szkołę nurkowania, Grzegorz pracuje też jako przewodnik po Wyspach Kanaryjskich.
"Na pewno nie wrócimy do Polski, ale jesień życia niekoniecznie spędzimy na Fuercie. Może osiedlimy się na Seszelach albo Malediwach" - zdradził autorowi bloga "Godziemba".
Grzegorz Roman nie żałuje, że zrezygnował z aktorstwa. Gdyby po udziale w filmie "Abel twój brat", który zamyka listę produkcji, w jakich wystąpił w dzieciństwie, nadal grał, być może zostałby wielką gwiazdą...
"Ale straciłbym to, co dziś wydaje mi się najcenniejsze - nie spotkałbym Marty, nie zamieszkałbym na Fuercie, nie odnalazłbym swego miejsca na ziemi" - mówi.
"Mam już ponad 65 lat, a wciąż czuję się młodo. Mój świat jest kolorowy, uśmiechnięty... I słońce świeci mi nad głową przez cały rok" - dodaje.
Zobacz też:
Polska aktorka ukrywała przed światem kim jest! Prawdę wyznała tuż przed śmiercią...
Małgorzata Rozenek-Majdan zaprojektowała koc z bawełny. Drożej niż kaszmir...
Michael Douglas odmłodzony? Fani oburzeni metamorfozą: "Mam nadzieję, że to do roli"