Reklama
Reklama

Gwiazda kultowego „Rejsu” na plan przychodziła z czajnikiem pełnym... wódki!

Wanda Stanisławska-Lothe miała 60 lat, gdy Marek Piwowski powierzył jej rolę inżynierowej Krystyny Mamoń w „Rejsie”. Aktorka nie od razu przyjęła ofertę reżysera-debiutanta, bo – jak twierdziła – przed kamerą nie czuła się tak pewnie, jak na scenie. „Była z niej niezła wariatka” - wspominał ją Marek Nowicki, który na planie kultowego filmu odpowiadał za zdjęcia.

Gdyby nie role Mamoniowej w "Rejsie" Piwowskiego i zagranej osiem lat później żony klienta awanturującego się w delikatesach w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" Barei, o Wandzie Stanisławskiej-Lothe pamiętaliby dziś jedynie teatromani, którzy w latach 50. i 60. ubiegłego wieku podziwiali ją na scenie gdańskiego Teatru Wybrzeże, a w latach 70. na scenach Warszawy.

"W telewizji i w kinie grywam właściwie marginesowo - jakieś drobne epizody. Wolę nade wszystko teatr" - wyznała pod koniec życia w wywiadzie dla "Stolicy".

"Mama była wspaniałą aktorką. Rasową aktorką, dla której teatr był wszystkim" - potwierdziła słowa Wandy Stanisławskiej-Lothe jej także nieżyjąca już córka Jolanta Lothe na kartach książki Rafała Dajbora "Mój mąż jest z zawodu dyrektorem czyli Jak u Barei 2".

Reklama

Wanda Stanisławska-Lothe: Od małego dziecka pętała się za kulisami teatru

Zanim w 1956 roku 46-letnia wówczas Wanda Stanisławska-Lothe zagrała swój pierwszy filmowy epizod - damę z towarzystwa w komedii "Nikodem Dyzma" Jana Rybkowskiego, była już gwiazdą trójmiejskich teatrów. Oprócz tego, że stworzyła kilkadziesiąt wybitnych kreacji na scenie Teatru Wybrzeże, zagrała też w kilku spektaklach stworzonej przez Zbigniewa Cybulskiego i Bogumiła Kobielę Sceny Eksperymentalnej, której premiery odbywały się w sopockim SPATiF-ie.

"Ja się po prostu urodziłam w zawodzie, który stał się moim ulubionym. Od małego dziecka pętałam się za kulisami teatru. Tak się bowiem złożyło, że moja matka pisywała recenzje teatralne i zabierała mnie na wszystkie przedstawienia" - wspominała w wywiadzie (cytat za "Encyklopedią Teatru Polskiego").

20 lutego tego roku minie 95 lat od dnia, gdy Wanda Stanisławska po raz pierwszy stanęła na profesjonalnej scenie i zagrała w sztuce "Konstytucja" w Teatrze Polskim w Wilnie. Jej nazwiska na próżno jednak szukać w archiwalnych programach, bo w tamtych czasach (lata 20. XX wieku) nazwiska osób nie mających zawodowych uprawnień aktorskich w programach i na afiszach ukrywano pod trzema gwiazdkami.

Egzamin aktorski Wanda zdała rok później - w lipcu 1929 roku. Od tamtej pory przez ponad pół wieku (z przerwą na czas II wojny światowej) praktycznie nie schodziła ze sceny. Zaczynała w słynnym wileńskim Teatrze Na Pohulance, później grała w Teatrze Ziemi Pomorskiej w Toruniu, Teatrze Nowym w Poznaniu i Teatrze im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, a gdy wybuchła wojna, wróciła do Wilna i zaangażowała w tamtejszym Teatrze Polskim.

Wanda Stanisławska-Lothe: Dwa lata po ślubie naziści rozstrzelali jej męża... Została sama z roczną córką!

W Wilnie Wanda Stanisławska bez pamięci (i, na szczęście, z wzajemnością) zakochała się w sekretarzu Teatru Na Pohulance, Tadeuszu Lothe. 23 stycznia 1941 roku pobrali się, a kilkanaście miesięcy później na świat przyszła ich córka Jolanta, która po latach poszła w ślady matki i została aktorką.

Szczęście Wandy i Tadeusza nie trwało jednak długo. We wrześniu 1943 roku Tadeusz Lothe został zatrzymany przez Niemców i rozstrzelany w Ponarach pod Wilnem, gdzie w latach 1941-1944 naziści i ich litewscy kolaboranci zamordowali ponad 80 tysięcy Polaków, Żydów i Romów mieszkających na Kresach Północno-Wschodnich II Rzeczypospolitej.

Po śmierci męża Wanda Stanisławska-Lothe odmówiła występów w koncesjonowanych przez Niemców teatrach i, aby zarobić na utrzymanie swoje i córki, przyjęła posadę kelnerki i pianistki w jednej z wileńskich kawiarni. Dorabiała też jako sprzątaczka.

Na scenę Wanda wróciła dopiero po wyzwoleniu Wilna przez Rosjan.

"Gdy w 1945 roku skończyła się wojna, moja mama i babcia wsiadły ze mną w pociąg i pojechały do Polski, najpierw do Torunia, potem do Olsztyna, aż w końcu na Wybrzeże, do Sopotu" - opowiadała Jolanta Lothe, wspominając matkę w rozmowie z Rafałem Dajborem.

Wanda Stanisławska-Lothe błyszczała na trójmiejskich scenach przez ćwierć wieku. Zagrała dziesiątki ról, a recenzenci pisali o niej, że "daje koncerty gry aktorskiej" i "wygrywa swoje role do granic możliwości".

W 1969 roku Wanda - już wtedy prawie 60-letnia - uznała, że w Gdańsku zagrała już wszystko, co mogła zagrać, i wyruszyła na podbój stolicy.

Wanda Stanisławska-Lothe: Była z niej niezła wariatka!

Wkrótce po przeprowadzce do Warszawy dostała propozycję zagrania Mamoniowej w "Rejsie". Markowi Piwowskiemu postawiła jednak kilka warunków, z których żadnym negocjacjom nie podlegał tylko jeden.

"Powiedziała, że wystąpi pod tym warunkiem, że na statek wstawi się pianino" - wspominał w 50. rocznicę powstania "Rejsu" operator Marek Nowicki  w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

"Była z niej niezła wariatka" - dodał.

Wanda Stanisławska-Lothe zjawiała się na planie z własnym... czajnikiem. Naczynie - jak twierdzi Nowicki - wypełnione było wódką, którą aktorka co jakiś czas pociągała prosto z dzióbka. Aktorki nikt nigdy jednak nie widział "pod wpływem", bo nawet w piciu, czy raczej popijaniu, potrafiła zachować klasę i umiar.

To, że Wanda była "oryginałem", potwierdziła w wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego" jej koleżanka z Teatru Wybrzeże, aktorka Lucyna Legut.

"Po jednym z bankietów poszłam spać do wielkiej aktorki Wandzi Stanisławskiej. Rano budzę się i widzę, że Wandzia froteruje podłogę. Miała na sobie czarną halkę i kapelusz z szerokim rondem" - wspominała.

Rola Mamoniowej w "Rejsie" stała się aktorską "wizytówką" Wandy Stanisławskiej-Lothe. Z inżynierową Krystyną Mamoń kojarzona jest do dziś, choć zapadające w pamięć epizody zagrała też m.in. w "Polowaniu na muchy" Andrzeja Wajdy, "Dzięciole" Jerzego Gruzy i "Granicy" Jana Rybkowskiego oraz w serialach "S.O.S." i "Polskie drogi".

Drugą rolę, która zapewniła Wandzie Stanisławskiej-Lothe "nieśmiertelność", aktorka zawdzięcza Stanisławowi Barei. Reżyser w 1978 roku zaangażował ją i Jerzego Duszyńskiego - jej dobrego znajomego jeszcze z wileńskich czasów - do komedii "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz". Scena, w której grana przez Wandę kobieta próbuje uspokoić męża zbulwersowanego jakością obsługi w delikatesach, jest jedną z najzabawniejszych w filmie. Wszyscy miłośnicy twórczości Barei doskonale znają jej kwestię: "Kaziu, uspokój się! Panie kierowniku, on się na wszystkie sklepy obraża. Mieszkamy na Służewcu, to aż do Żoliborza mamy wszystkie sklepy poobrażane".

Po występie w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" Wanda Stanisławska-Lothe zagrała jeszcze w czterech filmach i dwóch spektaklach Teatru Telewizji. Przyznała w wywiadzie, że nie lubi kamery, a jej żywiołem jest scena.

Wanda Stanisławska-Lothe: Nie była klasyczną pięknością, ale była prawdziwą damą! 

W Warszawie Wanda Stanisławska-Lothe związała się z Teatrem Klasycznym, który w 1972 roku zmienił nazwę na Teatr Studio (na scenie w Pałacu Kultury i Nauki - jako pierwsza polska aktorka - zagrała... papieża).

Pod koniec lat 70. Wanda Stanisławska-Lothe odeszła ze Studia i rozpoczęła współpracę ze stołecznym Teatrem Popularnym, któremu pozostała wierna aż do końca swej zawodowej aktywności. Ze swoją publicznością pożegnała się rolą w spektaklu "Niezapomniany rok 1961" - wkrótce po premierze, która odbyła się 19 lutego 1983 roku - przeszła na emeryturę. Była już wtedy bardzo chora.

Wanda Stanisławska-Lothe zmarła 6 listopada 1985 roku na skutek choroby nowotworowej. Miała 75 lat.

"Wandzia Stanisławska może nie była klasyczną pięknością, ale na pewno była prawdziwą damą. Bycie aktorką w tamtych - naszych - czasach to jednak nie była kwestia li tylko urody" - stwierdziła Lucyna Legut, wspominając przyjaciółkę na łamach "Dziennika Bałtyckiego".

Wanda Stanisławska-Lothe została pochowana w Warszawie na Starych Powązkach. 37 lat później, na początku kwietnia 2022 roku, obok niej spoczęła jej jedyna córka Jolanta Lothe. 

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy