Gwiazda TVP skrytykowała Joannę Kurską i się zaczęło. Nie przebierała w słowach
To może być początek niemałej medialnej afery. Joanna Kurska postanowiła nie przechodzić obojętnie obok słów znanego pedagoga i pracownika TVP - Jakuba Tylmana. Ten w wywiadzie z prasą wyjawił, że była szefowa "Pytania na śniadanie" (delikatnie mówiąc) nie była zbyt zaangażowana w swoje obowiązki.
Oto szczegóły kolejnej afery wokół programu "Pytanie na śniadanie". Jakub Tylman, pedagog, który od marca prowadzi swój autorski cykl w TVP, już wcześniej miał przyjemność pojawiać się przed kamerami znanej stacji. W rozmowie z Plejadą wyjawił, że nowa szefowa formatu - Kinga Dobrzyńska, jest obecna na planie, co... nieczęsto działo się w przypadku poprzedniczki.
"Nawet będąc gościem "Pytania na śniadanie", nigdy nie spotykałem na korytarzu czy na planie osób, które były decyzyjne. Na dobrą sprawę nie wiedziałem, kto jest szefem. Wiedziałem, kiedy szefową redakcji była pani Joanna Kurska - bo wtedy chyba wszyscy Polacy o tym wiedzieli. Kiedy przychodziłem do programu, w okolicach studia nigdy jej nie spotykałem, a byłem częstym gościem. Morał pisze się sam" - mówił.
Te słowa bardzo zdenerwowały dawną szefową, czyli wspomnianą Joannę Kurską. Kobieta zabrała głos na Facebooku. W obszernym wpisie odpowiedziała na słowa eksperta. Nie obyło się bez złośliwości.
"Niejaki Tylman chwali nowe kierownictwo "Pytania na śniadanie", bo, to nie żart, spotyka osoby zarządzające na korytarzu, czy przy studiu. Błysnął też myślą, że teraz zaprasza się wszystkich i jest fajnie..." - pisała Joanna, podkreślając, że ona również nie bała się zapraszać do studia osób reprezentujących odmienne poglądy.
Oprócz krytyki skierowanej w samego Tylmana, Joanna nie zapomniała skomentować i ocenić aktualnej Telewizji Polskiej.
"[...] warto mu uświadomić, że sukces tego niesłusznego "PnŚ" z milionową niekiedy widownią, na tym właśnie polegał, że szefostwo zajmowało się planowaniem i pracą z wydawcami nad doborem tematów i gości, a nie bieganiem po korytarzu za Tylmanem. A Morał jest taki: nikt już nie ogląda "PnŚ", pomimo tego, że wkroczył tam ze swoim kącikiem sam Tylman" - kontynuowała zawzięcie Joanna.
Na sam koniec nie zabrakło uwagi, że kobieta nie wiedziałaby o słowach pedagoga, gdyby nie to, że serdeczni znajomi podesłali jej informacje o krytykującej wypowiedzi.
"PS: Do głowy by mi nie przyszło rozwodzić się nad Tylmanem, gdyby nie to, że przyjaciele z dawnego "PnŚ" przysłali mi jego wynurzenia a na jeziorze, na którym właśnie pływamy z mężem i córką, zapanowała flauta" - podsumowała.
No cóż, atmosfera zrobiła się gorąca...
Czytaj też:
Joanna Kurska w końcu wyjawiła, jak dostali z Jackiem rozwód kościelny. Odsłoniła kulisy
Joanna Kurska wyjawiła tajemnicę swojego małżeństwa. To jedno nie zmienia się od lat