Reklama
Reklama

Gwiazdor „Beverly Hills 90210” odszedł 5 lat temu. Lekarz ujawnia nowe fakty w sprawie jego śmierci

Luke Perry, gwiazdor "Beverly Hills 90210" i znanej produkcji Netflixa „Riverdale”, zmarł przed pięcioma laty. Wówczas podano do wiadomości publicznej, że przeszedł udar. Teraz jeden z ekspertów, analizujących sprawę jego śmierci, ujawnił, że jego tryb życia i praca nad „Riverdale” mogły przyczynić się do tragicznego końca. Diagnoza zaskakuje.

Luke Perry cieszył się największą popularnością w latach 90. Wówczas jego rozpoznawalność była największa. Niemniej jednak aktor zdołał na nowo zaskarbić sobie sympatię widzów - również tych młodych - występując w produkcji Netflixa "Riverdale", gdzie zagrał ojca jednej z głównych postaci - Archiego Andrewsa.

Występy gwiazdora przed kamerą przerwała nagła śmierć wywołana udarem, do której doszło w 2019 roku, tuż po operacji. Pogarszający się stan zdrowia sprawił, że lekarze zadecydowali o wprowadzeniu Perry’ego w stan śpiączki farmakologicznej. Niestety, nie zdołali uratować jego życia.

Reklama

Lekarz zabrał głos w sprawie śmierci Perry’ego. Ujawnia szokujące informacje

Zagraniczne media po pięciu latach od śmierci aktora nieoczekiwanie wracają do tematu. Okazuje się bowiem, że lekarz zajmujący się sprawą śmierci Perry’ego przekazał w rozmowie z "Daily Star", że wpływ na pogarszający się w zastraszającym się tempie stan zdrowia aktora mógł mieć zakrzep krwi, który poskutkował udarem. To jednak nie wszystko. Dr Micheal Hunter podkreśla, że tego typu dolegliwości powodują m.in. częste podróże samolotem.

"Dopływ krwi do mózgu został zablokowany, co spowodowało katastrofalny w skutkach udar. Badając przyczynę udaru Luke’a, muszę wziąć pod uwagę każdy czynnik w jego życiu, który może skutkować zablokowaniem naczyń krwionośnych. Interesuje mnie również fakt, że regularnie latał z Los Angeles do Vancouver, aby kręcić "Riverdale" - przekazał dr Michaela Huntera portalowi "Daily Star".

Sam aktor niejednokrotnie podkreślał, że życie w ciągłym biegu, skupione "na walizkach" nie jest dla niego komfortowe i negatywnie wpływa na jego samopoczucie. Okazuje się, że to właśnie wysiłek związany z pracą na planie mógł przyczynić się do jego śmierci.

"Dobrze udokumentowano, że siedzenie przez dłuższy czas w ciasnej przestrzeni, takiej jak samolot, stwarza ryzyko zakrzepicy żył głębokich. DVT występuje, gdy krążenie ulega spowolnieniu i tworzy się skrzep krwi w żyle znajdującej się głęboko w ciele, najczęściej w nodze. Jeśli ten skrzep się poruszy, może zablokować podstawowe naczynia krwionośne" - dodał specjalista.

Zobacz też:

Victoria Beckham zdradziła swój patent na płaski brzuch. Pije to codziennie

Poruszające wieści od zakochanej Edyty Herbuś. Niespodziewanie opuściła kraj. "Oszalało moje serce"

Markowska niedawno weszła w nowy związek, a teraz takie wieści. Potwierdziła

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Luke Perry
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy