Gwiazdor filmu "Chłopaki nie płaczą" wyznał smutną prawdę. "Cały czas jechałem na pożyczkach"
Mirosław Zbrojewicz jest dziś jednym z najbardziej zapracowanych polskich aktorów. Pomimo tego, że jakiś czas temu osiągnął już wiek emerytalny, nie zamierza rezygnować z grania w filmach i spektaklach. W jednym z ostatnich wywiadów wyznał jednak, że przez wiele lat zmagał się z trudną sytuacją finansową.
Mirosław Zbrojewicz może pochwalić się mianem jednego z najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych polskich aktorów. 67-latek, który najczęściej wciela się w role czarnych charakterów, największą sławę zyskał dzięki swojej kultowej kreacji "Gruchy" w komedii sensacyjnej Olafa Lubaszenki "Chłopaki nie płaczą".
Chociaż dzisiaj aktor nie narzeka na brak propozycji i pomimo osiągnięcia wieku emerytalnego wciąż pozostaje aktywny zawodowo, okazuje się, że nie zawsze układało mu się tak dobrze jak dziś.
W najnowszym wywiadzie, którego Mirosław Zbrojewicz udzielił Plejadzie, padło pytanie o zarobki polskich aktorów. Nie jest bowiem tajemnicą, że duża część artystów, zwłaszcza tych pracujących jedynie w teatrze, nie może liczyć na zbyt wygórowane wpływy.
"Odsetek aktorów, którzy dobrze zarabiają i świetnie sobie radzą, jest niewielki. Może to nieskromnie zabrzmi, ale ja obecnie jestem w takiej sytuacji. Mam poczucie, że niczego więcej nie potrzebuję i nie muszę już biegać za kasą. (...) Ale większość aktorów ledwo wiąże koniec z końcem, czekając na lepszy czas (...)" - zdradził.
Przy okazji dodał, że przez wiele lat swojego życia zawodowego sam miał spore problemy z tym, żeby związać koniec z końcem.
"Do pięćdziesiątki brakowało mi na życie. Nie starczało mi od pierwszego do pierwszego. Cały czas jechałem na pożyczkach - a to od teściowej, a to od znajomych. Na szczęście, regularnie oddawałem te pieniądze i to trzymało mnie w ryzach, nie pozwoliło mi szerzej popłynąć" - przyznał ze szczerością gwiazdor polskiego kina.
Jednak pomimo kłopotów finansowych ekranowy "Grucha" nigdy nie myślał o tym, by się przebranżowić.
"Nigdy nie przyszło mi to do głowy. Może dlatego, że mam dość lekceważący stosunek do pieniędzy i nigdy nie przywiązywałem wagi do kasy? A może dlatego, że nic innego nie potrafię?" - podsumował aktor w rozmowie z serwisem i dodał, że nie wyobraża sobie swojego życia bez grania w teatrze.
"Nie wyobrażam sobie życia bez teatru. Mam poczucie, że to właśnie w nim dzieją się rzeczy ważne, a czasem najważniejsze" - dowiadujemy się z wywiadu.
Zobacz też:
Klaudia Halejcio wyznała, jak naprawdę dorobiła się willi za 9 mln
Renata Gabryjelska była wielką gwiazdą "Złotopolskich". U szczytu sławy zniknęła z mediów
Kożuchowska wyznała, jak urządziły przyjaciółki. I to przed urodzinami