Gwiazdor kultowego serialu stał nad przepaścią. Żona uratowała mu życie i karierę
Jerzy Bończak 29 lipca skończył 74-lata. Gwiazdor, który ogólnopolską rozpoznawalność zdobył dzięki występom w kultowym "Misiu" i legendarnym serialu "Dom", wciąż pojawia się na ekranie, choć jak przyznaje - propozycji otrzymuje dużo mniej niż kiedyś. Niewiele jednak brakowało, by jego kariera skończyła się na dobre.
Jerzy Bończak to jeden z najpopularniejszych polskich aktorów, który pojawił się w niezliczonej ilości kultowych produkcji. Artysta świętujący 50-lecie swojej kariery, zagrał w takich niezapomnianych filmach jak: "Miś", "Wielki szu", "Akwarele" czy "Fucha". Największą rozpoznawalność przyniosła mu jednak rola Edwarda Prokopa w serialu "Dom".
Talent legendarnego artysty mieli okazję podziwiać także widzowie "Świata według Kiepskich" i sitcomu "Kowalscy kontra Kowalscy". Choć Jerzy Bończak skończył niedawno 74-lata, nie zamierza osiadać na laurach i wciąż przyjmuje nowe propozycje.
Aktor nie ukrywa, że latami zmagał się z uzależnieniem, które niemal zrujnowało mu życie prywatne i karierę filmową. Z czasem jednak zrozumiał, że jeśli nie wyjdzie na prostą, straci pracę i rodzinę. Dziś jest abstynentem i zdaje sobie sprawę z tego, że ta decyzja uratowała mu życie.
Wiele zawdzięcza swojej żonie Ewie, z którą związany jest już od 47 lat.
"Nie wiem, czy wyszedłbym na prostą, gdyby nie wsparcie żony" - powiedział "Dobremu Tygodniowi".
Jerzy Bończak błyskawicznie zakochał się w swojej przyszłej małżonce. To była prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia. Para spotkała się w legendarnym SPATiFie. Co ciekawe, zaraz po ślubie kariera gwiazdora "Misia" nagle stanęła w miejscu. Aktor postanowił zainterweniować. Okazało się, że nietypowa metoda od razu zadziałała.
"Kiedy po ślubie założyłem obrączkę, jak nożem uciął skończyły się dla mnie wszystkie propozycje pracy. Przez miesiąc nikt nie zadzwonił, nawet z radia. Powiedziałem do żony, że zdejmuję obrączkę. I proszę mi wierzyć, następnego dnia posypały się oferty. Poprosiłem żonę o wybaczenie i schowałem obrączkę do szuflady" - opowiadał w rozmowie z "Faktem".
Choć dziś nie gra już tak często jak kiedyś, Jerzy Bończyk zdaje sobie sprawę z tego, że w świecie filmu dochodzi do nieuniknionej wymiany pokoleń. Mimo wszystko, jeśli pojawia się szansa zagrania na planie - bez wahania przyjmuje propozycję.
"Przed laty praktycznie nie schodziłem z planu. Kręciłem po pięć filmów rocznie. Grałem nie tylko ważne role - epizody również, gdyż nigdy od nich nie stroniłem. Lubię kamerę i ona mnie lubi. Teraz kino o mnie trochę zapomniało. Być może reżyserzy nie mają na mnie pomysłu? A może należy pogodzić się z faktem, że następuje naturalna wymiana pokoleń" - mówił w rozmowie z "Dziennikiem Polskim".
Zobacz też:
Jerzy Bończak z powodu wódki tracił kontrolę nad swoim życiem
Jerzy Bończak wspomina Emiliana Kamińskiego. Przyjaźnili się od szkoły