"Gwiezdny cyrk" łamie prawo
Obrońcy praw zwierząt robią wszystko, by doprowadzić do zdjęcia "Gwiezdnego cyrku" z anteny".
Jak donosi magazyn "Twoje Imperium", działacze ekologicznego klubu "Gaja" złożyli w prokuraturze doniesienie o złamaniu prawa. Chodzi o pierwszy odcinek programu "Gwiezdny cyrk", w którym Szymon Wydra tresował fokę.
"Zmusił ją do zachowania niezgodnego z jej naturą" - powiedział w rozmowie z pismem Piotr Grzybowski z klubu "Gaja". "W naturalnym dla foki środowisku nie staje ona na jednej płetwie, nie podbija piłki i nie klaszcze. To zostało na niej wymuszone męczącą tresurą. Pocałunek pana Wydry z foką nie jest gestem przyjaźni, lecz dowodem jej upokorzenia."
Według Grzybowskiego, Polsat złamał art. 17 ustęp 4 ustawy o ochronie zwierząt. Innego zdania jest Wydra, który utrzymuje, że zwierzęciu, które tresował, nie stała się żadna krzywda. Popiera go Nina Terentiew, dyrektor programowa Polsatu: "Cecil pochodzi z Anglii, gdzie opieka nad zwierzętami cyrkowymi jest na wysokim poziomie. U nas nie dzieje się mu krzywda. Protest ekologów nie jest adekwatny do rangi problemu".
Popieramy protest ekologów. Jeśli gwiazdy chcą ryzykować urazy kręgosłupów i wstrząśnienia mózgu - ich sprawa. Ale dlaczego tłem dla kretyńskich występów mają być cierpiące zwierzęta?