Hakiel: Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia
Tym razem to mąż Kasi opowiada o ich związku i o tym, jak ich pożycie małżeńskie zmieniło się po zajściu aktorki w ciążę. A to dopiero trzeci miesiąc...
Marcin Hakiel (25 l.) przystał najwyrażniej na status męża znanej żony. W wywiadzie dla magazynu "Show" tancerz opowiada w zasadzie tylko o Kasi, o jej ciąży, o małżeństwie z nią i tak dalej.
"To była dla nas trudna decyzja" - mówi Hakiel o błyskawicznym poinformowaniu mediów o ciąży. "Ale wobec producentów Tancerzy i Jak oni śpiewają chcieliśmy być w porządku, dlatego poinformowaliśmy ich o wszystkim. Gdy informacja wyciekła do mediów, zdecydowaliśmy się ją potwierdzić, by zapobiec wszelkim domysłom".
Dalej Marcin opowiada o szczegółach życia małżeńskiego. Dowiadujemy się takich fascynujących rzeczy, jak to, że wyręcza Kasię w płaceniu rachunków, że na razie żadne z nich nie umie gotować, że zakupy robią razem, że Marcin sam wyprowadza psa...
Hakiel zdradza też przypadkiem, że nie zakochał się w Cichopek od razu.
"Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, choć - nie ma co ukrywać - wpadła mi w oko. Zanim coś się zaczęło między nami dziać, minęły dwa miesiące. Codziennie spędzaliśmy razem kilka godzin na sali treningowej, chodziliśmy na obiady i nagle spostrzegliśmy, że cały dzień jesteśmy razem. W pewnym momencie przyjaźń zamieniła się w intensywną znajomość. Stwierdziliśmy, że jest nam dobrze razem, nie mieliśmy jednak konkretnych planów. To wszystko samo się między nami działo" - mówi.
Tancerz przyznaje, że znajomość z Kasią zmieniła jego życie na plus. Nauczył się żyć ze "sławną" żoną do tego stopnia, że nie przeszkadzał mu nawet fotoreporter, który wspinał się po rynnie do ich sypialni w dniu ślubu. Mimo to cieszy się, że nie jest już jej menadżerem:
"Zdarzały się śmieszne sytuacje. Pewien bogaty człowiek chciał zorganizować urodziny dla swojego syna z naszym udziałem. Zamarzyło mu się, by Kasia wyskoczyła w bikini z tortu, a ja miałem wjechać na słoniu. Cena nie grała roli, proponował nawet, że potroi stawkę. Odmówiliśmy oczywiście".
"Szybko zauważyłem, że mam tyle obowiązków, że nie starczy mi czasu na spotkania i negocjacje. Dlatego zaczęliśmy szukać profesjonalnego menadżera. I dziś wiemy, że nasz wybór był strzałem w dziesiątkę" - dodaje.