Halina Frąckowiak długo milczała na temat tej przyjaźni!
Biografia Haliny Frąckowiak jest bardzo podobna do historii Ireny Jarockiej. Piosenkarka we wzruszający sposób uczciła pamięć o znanej koleżance...
Studio Koncertowe Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie.
Charytatywny koncert jubileuszowy poświęcony pamięci zmarłej pięć lat temu Ireny Jarockiej.
Ci, którzy tam byli, opowiadali, że nie można było wymyślić lepszego miejsca na ów koncert, bo to było niezwykle bliskie sercu piosenkarki. Na scenie stanęły jej koleżanki po fachu, te, które z nią pracowały i dobrze znały...
Wśród nich Halina Frąckowiak (70). Zaśpiewała jeden z największychprzebojów przyjaciółki – „Kawiarenki”.
Pani Halina wyznała, że sama poprosiła organizatorów wydarzenia, by mogła wykonać tę piosenkę.
"Ten klimat najbardziej kojarzył mi się z Irenką. Z jej podróżami, z wyjazdami do Paryża, gdzie śpiewała. Zawsze wracała niezwykle piękna, elegancka, szczególnie że u nas nie było takich wielkich możliwości. Klimat „Kawiarenek” kojarzy mi się z takim właśnie stylem Paryża" – mówiła przed koncertem Halina Frąckowiak.
Życie układało im się podobnie
Jej opowieści o Irenie Jarockiej sprawiły, że wielu zakręciła się łza w oku. Pani Halina pięknie mówiła o tym, że na sukces złożyły się nie tylko piękne piosenki, ale i urok osobisty, wyjątkowe ciepło. Że kiedy dziś wspomina przyjaciółkę, to na myśl przychodzą jej słowa: dobro, miłość, szlachetność.
"Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek wyszła z jakimś słowem negatywnym przeciwko czemuś, zawsze była pozytywna. Pamiętam taką rozmowę przed odejściem Irenki. Płynęło od niej ciepło i życzliwość. Ona kojarzy mi się ze wszystkim, czym powinno być życie, z dobrocią, z naturą, szlachetnością" – mówi Frąckowiak.
Nikt tak jak Halina Frąckowiak nie potrafi wspominać pani Ireny. Bo życie obu piosenkarek w wielu momentach było bardzo zbieżne. Obie były niemalże równolatkami.
Urodziły się tuż po wojnie, Jarocka, w 1946 roku, rok po niej na świat przyszła Frąckowiak. Obie zaczynały karierę w ciężkich czasach komuny, obie doskonale wiedziały, co to bieda.
"Pamiętam, rodzice wysyłali nas czasami do sąsiadów po pożyczkę. Na nasz widok drzwi nieraz się zamykały. To było takie poniżające. Do dziś to pamiętam, do dziś boję się biedy..." - mówiła szczerze w jednym z wywiadów
Halina Frąckowiak wspominając swoją młodość, opowiadała, że gdy zaczynała karierę, śpiewała w dziurawych butach i spała na zsuniętych razem krzesłach w klubie.
Obie, już w dorosłym życiu, otarły się o śmierć. W 1990 roku pani Halina przeżyła poważny wypadek samochodowy. Miała poranioną twarz, połamane nogi.
Kilka lat wcześniej pani Irena wypadła przez przednią szybę malucha, gdy wjechał w niego inny samochód. Obudziła się w szpitalu po 14 godzinach śpiączki, dyżur wtedy pełnił doktor Zbigniew Religa.
Obie piosenkarki przeżywały zawirowania w życiu osobistym. Ich pierwsze małżeństwa zakończyły się fiaskiem.
Pani Haliny z reżyserem Krzysztofem Bukowskim, pierwszym mężem Ireny Jarockiej był zaś kompozytor i menedżer Marian Zacharewicz.
Obie raz zostały matkami, Irena Jarocka urodziła córkę Monikę (35), pani Halina syna Filipa (36).
"Obie uwielbiały kolejną rolę, jaką napisało im życie, czyli bycie babciami, choć niestety Irenie krótko dane było się cieszyć wnukiem. Zmarła w Dniu Babci 2012 roku. Kilka miesięcy wcześniej dowiedziała się, że ma raka mózgu, niestety leczenie nie przyniosło efektów" – wspomina znajoma piosenkarki.
Pieniądze dla młodych talentów
Ci, którzy byli na radiowym koncercie dodają, że nikt inny, tak jak Halina Frąckowiak, nie zaśpiewałby „Kawiarenek”.
"Mają… Miały podobne charaktery, bo Ireny niestety już z nami nie ma. Podobną wrażliwość, delikatność, pewien dystans… Spokój bycia. Umiłowanie życia" – mówi osoba, która była na koncercie.
Dochód z imprezy, która miała charytatywny charakter, zostanie przeznaczony na wsparcie młodych talentów.