Halinka Mlynkova: Polska jest już dla niej tylko wspomnieniem?
Jak donosi tygodnik "Świat i Ludzie", Halina Mlynkova pierwszy raz od lat nie przedłużyła karty pobytu w Polsce. To koniec jej kariery w naszym kraju?
Jako Polka urodzona na Zaolziu, Halina Mlynkova (40) ma czeskie obywatelstwo, paszport, dowód i prawo jazdy. Do Pragi jeździła od dziecka, uwielbiała czekoladę w słynnym Muzeum Czekolady i umierała ze strachu w Muzeum Straszydeł. Kiedyś nawet zażartowała, że mogłaby zostać tam na zawsze.
Ale kiedy jej mąż, czeski biznesmen Leszek Wronka, zaproponował jej przeprowadzkę, biła się z myślami, bo w Polsce czuła się znakomicie.
Po przeprowadzce do czeskiej Pragi kariera gwiazdy załamała się. To w Polsce, w Krakowie, rozpoczęła swoją artystyczną karierę – od nagrań z zespołem Brathanki. Tu urodził się jej syn, Piotr (13). Myślała, że zostanie u nas na zawsze, mimo problemów typowych dla cudzoziemców.
"Potrzebuję karty pobytu i co pięć lat muszę potwierdzać zameldowanie" – zdradziła kiedyś w przypływie szczerości.
Największym entuzjastą przeprowadzki nad Wełtawę był syn wokalistki, Piotr (13). Od pierwszych lat życia uczył się języka czeskiego, zwiedzał Pragę i bardzo to miasto polubił. Nie mógł się doczekać, kiedy zamieszkają w pięknym apartamencie w centrum Pragi. Mąż gwiazdy przygotował dla niego pokój w ulubionych kolorach.
Gdy latem ubiegłego roku wokalistka pakowała ostatnie rzeczy do swojej walizki, mówiła sobie, że jeśli syn nie odnajdzie się w nowej rzeczywistości, wrócą do Warszawy.
Tylko dlatego nie sprzedała swojego mieszkania na Mokotowie. Jednak Piotr doskonale się w Pradze czuje, polubił nową klasę, znalazł nowych przyjaciół.
"Na początku często chciał wracać, bo tęsknił, a najbardziej za kolegami. Teraz nie ma już o tym mowy" – mówi tygodnikowi "Świat i Ludzie" jej znajoma.
Za to tęskni pani Halina. Po przeprowadzce jej kariera utknęła w martwym punkcie. Zwykle przed świętami dużo koncertowała z kolędami, w tym roku – niewiele.
Po Nowym Roku kalendarz Haliny również świeci pustkami. Ale na razie nie zamierza wracać do Polski...
"Najważniejsza jest rodzina, a Piotrek w Pradze czuje się już jak w domu" – zapewnia jej znajoma.
A przecież jego dobro jest najważniejsze.