Hanka Bielicka: Nie umiała być żoną ani matką
Mówiła, że nie udało się jej trafić na tego swojego mężczyznę. Kiedy wydawało jej się, że poznała miłość swojego życia, on zadał jej cios prosto w serce. Wiele wtedy wycierpiała, chciała się nawet targnąć na życie!
Jej charakterystyczny głos nazywano najpiękniejszą chrypką świata. Prawie przez 70 lat występowała w filmach i bawiła na estradzie kolejne pokolenia Polaków. Jednak jej życie prywatne nie zawsze było równie udane...
W 1939 roku, przed wybuchem II wojny światowej, Hanka Bielicka (†90 l.) ukończyła szkołę teatralną w Warszawie. Zdążyła jeszcze dostać angaż w teatrze w Wilnie. Z trojgiem młodych aktorów - Danutą Szaflarską (†102), Ireną Brzezińską i Jerzym Duszyńskim (†61 l.) zamieszkali na stancji. Pani Danuta zarządziła, że weźmie do swojego pokoju Brzezińską, a Bielicka Duszyńskiego. - Z mężczyzną w pokoju, do tego w jednym łóżku? Bez ślubu ani rusz! - wspominała Hanka Bielicka.
Nieco wcześniej, jeszcze w Warszawie, Duszyński miał powiedzieć: - Hania, jakbym się miał ożenić, to tylko z tobą... Ona uznała to za żart, bo on był wtedy tylko jej kolegą. No i miał dziewczynę. Ale też zaczęła się zastanawiać nad jego słowami. - I dotarło do mnie, że jestem w nim zakochana! W Wilnie... wzięli ślub. - Mieliśmy razem mieszkać,inaczej nie wypadało - śmiała się po latach artystka.
Ale w innym wywiadzie twierdziła, że wyszła za niego z biedy, a łączyła ich tylko przyjaźń... Faktem jest, że ich związek trudno jednoznacznie zaszufladkować. W swojej biografii po latach szukała odpowiedzi na pytanie, czy to była miłość. Oboje w czasie wojny zostali wyrwani z gniazd rodzinnych. Brakowało im ciepła, bliskości... "Może dlatego się pobraliśmy" - rozważała w książce. W innym miejscu dodawała, że ich ślub był "wymuszony przez historię"...
Sam ślub był skromny. Bielicka wystąpiła w liliowej sukience, w narzuconym płaszczyku i żółtą różą w dłoni. Mieszkania na weselną gościnę udzieliła im Hanka Ordonówna. Stół nie uginał się pod ciężarem jedzenia. Potraw było niewiele, wśród nich jajka na twardo. Życie rodzinne nowożeńców nie układało się najlepiej. - Myślę, że zdradził mnie już na trzeci dzień po ślubie. Jak wypił, to chodził na baby, wiedziałam o tym - twierdziła aktorka. Ale też sama otwarcie przyznawała się do oziębłości w sprawach seksu. I świadomie nie chciała mieć dzieci. - Albo miałam uśpiony seks, albo nie trafiłam nigdy na swojego mężczyznę - opowiadała później, jak zwykle, pół żartem, pół serio.
Jednak wydawało się, że w końcu pani Hanka poznała mężczyznę swojego życia. Dla niego rozwiodła się z Duszyńskim. Jej romans Jerzym Baranowskim, satyrykiem, trwał kilka lat. Był żonaty, ale nie rozwiódł się dla niej. Rozstał się z żoną dla innej młodszej kobiety, która wkrótce urodziła mu dziecko. Pani Hanka bardzo to przeżyła. Chciała się nawet zabić, ale na szczęście ją uratowano. A później... Myślała o powtórnym związku z Duszyńskim.
Mimo rozwodu utrzymywała z nim dobre stosunki. Nawet mieszkali w jednej kamienicy. Do powrotu do byłego męża namawiała ją matka, dla której pan Jerzy był wzorem przystojniaka. - Powielała model z naszego domu rodzinnego, gdzie wokół mężczyzny się skakało - przyznała Bielicka, dodając że sama była w tych sprawach bardziej "egoistyczna". W końcu pani Hanka uległa namowom matki i postanowiła mu zaproponować ponowny związek. Przygotowała w tym celu zasadzkę. Przyczaiła się na schodach, żeby mu powiedzieć, co sobie przygotowała na tę okoliczność i... - Za tydzień się żenię - usłyszała po przywitaniu.
Źródło: Relaks