Reklama
Reklama

Hanka Lis przeciwna liberalizacji prawa aborcyjnego w Polsce!

Hanna Lis (47 l.) postanowiła zabrać głos w sprawie aborcji. Ponoć prosili ją o to fani...

Żona Tomka Lisa po wyrzuceniu z TVP zmieniła nieco rodzaj pracy i z newsów przeszła do prowadzenia programu o tematyce kulinarno-podróżniczej.

Na tematy polityczne wypowiadała się coraz rzadziej. Na jakiś czas usunęła nawet Twittera, bo zbyt mocno była tam atakowana. Oczywiście po jakimś czasie wróciła, ale bez wątpienia chętniej udziela się teraz w kolorowym świecie Instagrama, gdzie najczęściej wrzuca zdjęcia ze znajomymi z show-biznesu. 

Ostatnio jednak Hanka postanowiła zabrać głos w budzącej spore emocje sprawie. Mowa o aborcji i zamieszaniu związanym z dwoma projektami - liberalizującym i zaostrzającym prawo aborcyjne w naszym kraju. 

10 listopada posłowie odrzucili projekt ustawy Ratujmy Kobiety, który zakładał zliberalizowanie obowiązującej ustawy, która i tak jest jedną z najbardziej restrykcyjnych w całej Europie. 

Reklama

Projekt ten przepadł, co uznano za olbrzymią kompromitację opozycji. Bez problemu do dalszych prac przeszedł za to projekt, który zmusza kobiety na rodzenie martwych płodów lub nieuleczalnie chorych dzieci, skazując przez to kobiety na 9 miesięcy cierpienia i olbrzymią traumę po porodzie. 

Jedną ze zwolenniczek "Czarnych Protestów" była Hanna Lis. Okazuje się jednak, że celebrytka wcale nie należy do zwolenniczek liberalizacji prawa aborcyjnego, co jest dość zaskakujące. 

"Pytacie mnie, jak to możliwe, że wzywając kobiety do tego, aby wyszły na ulice i upomniały się o swoje prawa, zarazem otwarcie mówię, iż jestem przeciwna liberalizacji obecnej ustawy aborycyjnej/antyaborcyjnej (jak kto woli). Pytacie, a czasami oskarżacie. Otóż świat nie jest czarno-biały. Jestem matką dwóch fantastycznych młodych kobiet. Od początku mojej świadomości ich istnienia były dla mnie ludźmi, a nie "zygotą", czy "zlepkiem komórek". Obie ciąże były zagrożone, w obu występowało "zagrożenie zdrowia", a bywało , że i życia matki, czyli niżej podpisanej. Mój wybór był natychmiastowy i dla mnie oczywisty. I tu przechodzimy do sedna sprawy: MÓJ WYBÓR. Chciałabym w naszej Polsce móc przekonywać kobiety, że: aborcja jest najgorszym wyborem, przyjmując jednocześnie do wiadomości to, że niekiedy bywa JEDYNYM wyborem" - informuje Hanka.

W dalszej części wpisu przekonuje jednak, że nie chce żyć w kraju, gdzie lekarzami są osoby pokroju Chazana. 

"Będąc przeciwnikiem aborcji, chciałabym jednak, aby to nie państwo, tej czy innej maści rząd, ale żeby matka decydowała o tym, czy jest na siłach urodzić dziecko, o którym wie, że skazane jest na śmierć w ogromnym cierpieniu (pamiętamy przecież casus pana Chazana i jego "obronę" konania dziecka bez czaszki w "świętych" męczarniach). Będąc przeciwnikiem aborcji, nigdy nie zgodzę się na to, aby o tym czy ofiara gwałtu (czternasto czy czterdziestoletnia) jest w stanie podołać ciąży decydował ten, czy inny minister" - zapewnia. 

Czekaliście na jej głos w tej sprawie?

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy