Reklama
Reklama

Hanna Lis o chorej mamie: Ciężar finansowy jest ogromny. Państwo daje ciała!

Hanna Lis (46 l.), choć mieszka w pięknej willi w Konstancinie, na co dzień liczy każdy grosz. Opieka nad chorą mamą jest bowiem bardzo kosztowna!

Dziennikarka na łamach "Twojego Imperium" opowiedziała o swojej trudnej sytuacji rodzinnej. Jak mówi, od dwóch lat jej mama, Aleksandra Kedaj, w czasach PRL korespondentka "Życia Warszawy" w Rzymie, jest ciężko chora - w 2014 roku, dzień przed Wigilią, doznała zawału, wylewu, zatrzymania krążenia i wymaga całodobowej opieki.

Hanna nie kryje, że nie jest jej lekko, tym bardziej że ze wszystkim pozostała sama!

"Moja mama od dwóch lat jest przykuta do łóżka. Niestety, polskie państwo kompletnie daje ciała, jeśli chodzi o pomoc dla takich ludzi. A ciężar finansowy jest ogromny i niełatwo go unieść, o czym przekonuje się każdy, kto ma pod opieką osobę przewlekle chorą" - mówi dziennikarka.

Reklama

Na szczęście znalazła już nową pracę po zwolnieniu z "Panoramy" - w ramach programu TVN Style "Bez planu" podróżuje po świecie i poznaje jego kulinarną odsłonę.

"Wróciłam do pracy, w dodatku do takiej, którą naprawdę kocham, do której chce mi się codziennie wstawać rano. Jest więc dobrze i wierzę, że tak już zostanie. Mam też szczerą nadzieję, że wkrótce skończy się chore zainteresowanie moją osobą, spowodowane programem 'Azja Express' i będę mogła powrócić do miłego dla mnie cienia".

W wywiadzie Lis wraca także do słynnego wywiadu dla "Vivy", w którym stwierdziła, że wyjazd do Azji tak mocno ją odmienił, że zaczęła oszczędzać, rezygnując m.in. z drogich restauracji i kupując espadryle za jedyne 60 złotych. Dziennikarka dziś odcina się od tych słów, podkreślając, że słowa zostały wyrwane przez redakcję z kontekstu. Co więcej, wykorzystano jej "brak wprawy".

"Rzadko udzielam wywiadów. Nie jestem osobą szczególnie otwartą. Może brak wprawy spowodował, że nie zachowałam czujności. Nie przyszło mi do głowy, że redakcja gazety wyrwie z kontekstu dwa niezwiązane ze sobą zdania i połączy je w absurdalną całość. Musiałabym zupełnie stracić kontakt z rzeczywistością, żeby powiedzieć, że udział w programie telewizyjnym tak bardzo mnie odmienił, że nagle zaczęłam kupować sobie sandały za sześć dych".


***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy