Reklama
Reklama

Hanna Lis robi sobie przerwę

Zwolniona z TVP dziennikarka zapowiedziała, że nie zamierza w najbliższym czasie wracać do mediów. "Jestem zmęczona mediami" - powiedziała.

Hanna Lis będąc gościem w programie "Teraz My", nie szczędziła słów krytyki pod adresem swojego byłego pracodawcy: "Nigdy nie udawałam, że pracuję w perfumerii. Ja wiem dokładnie, gdzie ja pracowałam (...). Idąc do telewizji, wiedziałam, że nie wybieram się na majówkę. Ale się opłaciło" - zaznaczyła. Co do tego, czy się opłaciło, nie ma wątpliwości. Dziennikarka w telewizji publicznej zarabiała 60 tys. złotych miesięcznie.

Podejmując pracę w "publicznej", Lis doskonale zdawała sobie sprawę, że instytucja jest silnie upolityczniona. Wierzyła jednak, że po przegranych wyborach PiS, TVP stanie się bardziej niezależna. Pomyliła się. "TVP jest całkowicie podporządkowana politykom" - potwierdziła.

Reklama

Dzisiaj "nie ma sobie nic do zarzucenia: "Nie schylałam karku, nie gimnastykowałam swojego kręgosłupa".

Dziennikarka zapowiedziała również, że jej mąż Tomasz Lis nie zamierza na razie odchodzić z TVP: "My, kiedy zaczynaliśmy tą przygodę z telewizją, wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwa przeprawa, że będzie trzeba walczyć o każdy skrawek niezależności, i że będzie to walka, która będzie nas dużo kosztowała. Jednocześnie na samym początku powiedzieliśmy sobie, że niezależnie, który z nas jako pierwszy tę walkę przegra, to drugi walczy dalej".

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Hanna Lis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama