Hanna Lis wyjawiła prawdę o kulisach śmierci matki!
Hanna Lis (50 l.) ma ogromny żal do rządzących związany z istnieniem w Polsce ludzi równych i równiejszych. Wszystko przez Przemysława Czarnka (43 l.) i jego wizytę w szpitalu u chorej babci mimo zakazu odwiedzin. Dziennikarka wyznała, że kilka tygodni temu nie pozwolono jej pożegnać się w szpitalu z umierającą matką, dlatego sytuacja związana z politykiem jest dla niej skandaliczna.
Od kilku dni nie milkną echa związane z wizytą Przemysława Czarnka w szpitalu u swojej babi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w placówce obowiązywał zakaz odwiedzin.
Dziwnym trafem politykowi udało się jednak spotkać z seniorką. Dwa dni po wizycie w szpitalu u posła PiS wykryto koronawirusa. Zarażeni zostali także inni pacjenci szpitala oraz personel.
Nie wiadomo jednak, jak doszło do zakażenia. Cała sytuację postanowiła skomentować Hanna Lis, którą oburzyło zachowanie Czarnka. Dziennikarka ma żal, że w naszym kraju politykom wciąż wolno więcej niż zwykłym obywatelom.
Lis wyznała, że kilka tygodni temu nie pozwolono jej nawet wejść do szpitala, by pożegnać się z umierającą matką. Przypomnijmy, że prezenterka pod koniec sierpnia pochowała ukochaną mamę, która w 2014 roku doznała zawału i rozległego wylewu. Od tej pory wymagała stałej opieki i rehabilitacji.
"Moja mama umierała w szpitalu. Jako odpowiedzialny obywatel nie polemizowałam z zakazem odwiedzin. Cholernie bolało nie móc się z nią pożegnać. Chwilę po jej śmierci zaproszono mnie na oddział po odbiór karty zgonu. Nie ma procedur, poza jedną: jesteś z PiS - wszystko wolno" - napisała dziennikarka.
Przemysław Czarnek na razie nie odniósł się do zarzutów Hanny Lis.
Uważacie, że dziennikarka ma rację?