Hanna Zborowska-Neves mierzy się z hejtem. Poszło o kota
Hanna Zborowska-Neves (40 l.) zapewnia, że kocha zwierzęta i dba o nie, a jedyny jej błąd polega na tym, że nie dopilnowała „zabawy” córki z małym kotkiem. Zdaniem przedstawicieli Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, nie tylko o to chodzi. Niestety, w nagraniu Zborowskiej dopatrzyli się promowania patologicznych zachowań.
Hanna Zborowska-Neves, córka aktorskiej pary: Wiktora Zborowskiego i Marii Winiarskiej, nie dała się dotąd poznać tak dobrze, jak jej przebojowa siostra Zofia, która ma niewątpliwy talent do skupiania na sobie uwagi. Być może dlatego, że nie podchodzi zbyt rygorystycznie do kwestii prywatności, a odkąd urodziła dziecko, dzieli się na Instagramie wieloma intymnymi szczegółami swojego życia i fizjologii.
Hanna sprawia wrażenie, jakby też coraz poważniej myślała o tym, by pójść tą drogą, tylko certoli się bardziej niż siostra. Kiedy po kilku tygodniach mniej lub bardziej czytelnych aluzji do rozpadu małżeństwa, na Instagramie padło wreszcie pytanie, co się stało z mężem, Hanna udała, że nie bardzo chce wypowiadać się na ten temat. Udzieliła wtedy zagadkowej odpowiedzi:
"Jeżeli jesteś followersem astronautą, to myślę, że wiesz. Jeśli nie jesteś followersem astronautą, to myślę, że też jest w miarę oczywiste".
Hanna Zborowska i Daniel Neves byli parą przez 15 lat. Poznali się na studiach w Hiszpanii. Dla ukochanego zdecydowała się na przeprowadzkę na drugi koniec świata. Niestety, gdy już zadomowiła się w Fortalezie w Brazylii, a na świat przyszły córki, Mila i Nina, nagle okazało się, że jednak nie są z Danielem stworzeni dla siebie. Jak dała do zrozumienia Hanna, mąż nie pozwalał jej w pełni rozwinąć skrzydeł i nie pozwalał adoptować kota. Jak napisała po rozstaniu:
"Komuś przeszkadzał i ktoś nie na niego nie zgadzał".
Od tamtej pory Hanna szuka kolejnej miłości i wydawało się, że już prawie znalazła, jednak ostatecznie związek z prawnikiem imieniem Marcelo nie spełnił jej oczekiwań. No ale przynajmniej jest kot… Niestety, pojawiły się zarzuty, że jej relacja z kotem też nie jest najszczęśliwsza. Wszystko zaczęło się od filmiku, zamieszczonego przez Hannę na Instastories. Widać na nim jedną z jej córek, która podnosiła kota i przenosiła go z miejsca na miejsce, wkładała do tekturowego pudełka, a następnie przykryła czymś, co wyglądało jak muszla. Zachowanie córki bardzo rozbawiło Zborowską, która opatrzyła filmik komentarzem:
"Kot się przebrał".
Powodów do zachwytu nie dopatrzyli się za to pracownicy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Jak przypomnieli na oficjalnym profilu na Instagramie, zwierzę to nie zabawka:
"Panią @hannaneves obserwuje prawie 200 tys. osób... Mimo to na story promuje zachowania utrwalające przeświadczenie, że zwierzę to tylko rzecz i można się "nim bawić". Żenada roku, dzieciaki traktują koty jak zabawki, które można męczyć, wkładać do kartonu, robić z nimi co się chce. Od tego się zaczyna - później rzuca się o ściany, odrywa łapki, główkę, ogonek... Bo przecież to tylko zabawka. Utrwalasz u dzieci patologiczne zachowania, pozbawione jakiegokolwiek szacunku do zwierząt".
Jak sugerują przedstawiciele DIOZ, zamieszczanie takiego nagrania przez osobę o sporym zasięgu w internecie może być odebrane jako promowanie patologicznych zachowań wśród dzieci i młodzieży i „wywołać w innych obserwatorach poczucie przyzwolenia na drastyczniejsze akty”. Jak wyjaśnili, z takimi sytuacjami spotykają się o wiele za często:
"Młode osoby oglądające coś takiego u gwiazdy IG, chcą być lepsze. A więc, co robią dla rozgłosu? Kopią zwierzęta, rzucają nimi, odrywają kończyny, zabijają... Wielokrotnie pokazujemy takie historie, w których musimy interweniować... Zwierzę to nie zabawka, a na osobach publicznych spoczywają obowiązki! Jesteśmy zażenowani..."
Nagranie Zborowskiej skrytykowała także Karolina Korwin-Piotrowska, która nawet posunęła się do udzielenia życzliwej rady:
"Bez względu na wszystko zwierzę nie służy do zabawy, to nie jest zabawka, do zabawy jest pluszak. Może więc lepiej kupić pluszaka, a nie zamęczać żywe, czujące zwierzę".
Wywołana do tablicy Zborowska postanowiła się publicznie pokajać, zaprotestowała tylko przeciwko wrzucaniu jej do jednego worka z dewiantami, znęcającymi się nad zwierzętami:
"Tutaj mój błąd polega na tym, że faktycznie powinnam być bardziej czuła na sposób, w jaki Miła obchodzi się z kotkami. I tutaj macie rację. Przepraszam. Jest to dla mnie lekcja. Natomiast fala hejtu, jaka się na mnie wylała i groźby, które dostałam, są nieproporcjonalne do zdarzenia. W życiu nie podniosłam ręki na żadne zwierzę. A miałam ich w życiu 6, i każde było ze schroniska albo z odzysku. Sama mam kota adoptowanego, który śpi ze mną i moimi dziećmi w łóżku i żyje jak król".
Jak zapewniła, koty widoczne na nagraniu zostały dopiero co ocalone od śmierci:
"Uratowaliśmy je ja i moi przyjaciele z worka 3 dni temu. Gdyby nie my, już dawno by ich nie było. Moje dzieci od dwóch dni opiekują się tymi kotami. Karmią je i bawią się z nimi".
Zobacz też:
Hanna Zborowska-Neves o walce z depresją. Uratowała ją miłość!
Hanna Zborowska-Neves pokazała ukochanego. To on zastąpił jej męża!
Julia Roberts i George Clooney nie umieli nakręcić sceny pocałunku. Potrzebowali aż 80 dubli
***