Harry i Meghan wypowiedzieli wojnę royalsom! Po chrzcie córki nie ukrywają już swoich ambicji
Meghan Markle i książę Harry lubią mówić o potrzebie prywatności i życia z dala od trosk brytyjskiej rodziny królewskiej. Okoliczności chrztu ich córki Lilibet jasno wskazują jednak prawdziwe intencje Sussexów. Syn Karola III i jego małżonka ruszają na wojnę z royalsami, w wyniku której chcą zgarnąć wszystko.
Konflikt między rodziną królewską i książętami Sussex wyraźnie wchodzi w decydującą fazę. Obie strony stosują wojnę podjazdową i zadają sobie publiczne ciosy, po których (zdaje się) nie może być już odwrotu. Zarządzona przez Karola III eksmisja Harry'ego i Meghan z ich brytyjskiego pałacu była w oczywisty sposób odpowiedzią na wcześniejszy serial i premierę pełnej rewelacji autobiografii "Ten drugi". Na tym się jednak nie skończyło.
Od kilku tygodni ważą się losy przyjazdu Sussexów na majową koronację Karola III. Książę Harry i jego małżonka ustami ich rzecznika potwierdzili otrzymanie zaproszenia, ale nie ustosunkowali się do faktu, czy zamierzają je przyjąć. Dużo mówi się o tym, że nawet jeśli zjawią się na uroczystości, to w ramach zemsty nie będą w żaden sposób eksponowani. A to, jak wiadomo, największa kara dla tej dwójki.
Zabawa w zaproszenia, na które nikt oficjalnie nie odpowiada, miała właśnie swój nowy akt. Meghan i Harry poinformowali, że kilka dni temu odbył się chrzest ich córki Lilibet. Na imprezie stawiło się około 30 osób, w tym wybrany na ojca chrzestnego aktor Tyler Perry. Nie było natomiast żadnego przedstawiciela rodziny królewskiej, choć podobno król Karol III, książę William, Kate Middleton i królowa Camilla zostali zaproszeni. Pytanie, o to jak wcześnie uprzedzono Pałac Buckingham o organizacji wydarzenia i jakie postawiono warunki wizyty, pozostaje otwarte.
Wielbiciele pary mogą oczywiście pisać, że chrzciny Lilibet na amerykańskiej ziemi są po prostu naturalnym procesem, który pokazuje chęć oderwania się Sussexów od toksycznej rodziny. Można by nawet bronić takiej tezy, gdyby same małżeństwo jej nie obaliło. Jak donosi The Guardian, w oficjalnym ogłoszeniu chrztu Lilibet po raz pierwszy w historii nazwano dziewczynkę "księżniczką".
Mająca nieco ponad roczek dziewczynka do tej pory określana mianem "panienka" (nawet na oficjalnej stronie internetowej rodziny królewskiej). Z kolei jej młodszego brata Archie'ego tytułowano jako "panicza". Według doniesień rzecznika Sussexów to ma wkrótce ulec zmianie. Od dziś należy pisać o "księżniczce" i "księciu".
Trudno potraktować to inaczej niż jako chęć jednoczesnego złapania kilku srok za ogon. Książę Harry i Meghan Markle za wszelką cenę chcą uwolnić się od obowiązków leżących na royalsach, ale nie zamierzają rezygnować z wpływów i rozpoznawalności. W sytuacji, gdy w brytyjskim parlamencie dyskutuje się o pozbawieniu Harry'ego i Meghan tytułów, a swój podobny plan ma też Karol III, symboliczny gest dotyczący Lilibet i Archiego to swoiste wypowiedzenie wojny.
Zobacz Też: