Helena Englert martwi Beatę Ścibakównę i Jana Englerta. Utknęła na ostatniej prostej do dyplomu…
Helena Englert (22 l.) zdążyła wprawdzie wystąpić w przedstawieniu dyplomowym, ale za pisanie pracy magisterskiej, jak sama wyznała, jeszcze się nie zabrała. Brak dyplomu spędza sen z powiek jej rodzicom: Beacie Ścibakównie i Janowi Englertowi, tym bardziej, że wydaje się być na wyciągnięcie ręki…
Helena Englert jest jedyną córką ze związku Jana Englerta i Beaty Ścibakówny. Pojawiła się w życiu swojego taty dość późno, gdy dobiegał sześćdziesiątki.
Kiedy Helena zapragnęła studiować aktorstwo, rodzice zafundowali jej studia w nowojorskiej Tisch School of the Arts, prestiżowej uczelni, na której studiowali między innymi Woody Allen, Martin Scorsese i Adam Sandler.
I kiedy wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, zaczęła się pandemia i Helena utknęła w Warszawie. Rok skończyła zdalnie, po czym przeniosła się do warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza.
Jeszcze jako studentka zagrała jedną z głównych ról w ekranizacji powieści Edyty Folwarskiej, poruszającej problem mobbingu i molestowania w świecie piłkarskim. O erotycznych scenach w filmie „Pokusa” krążyły legendy jeszcze długo przez premierą. Helena wyznała w rozmowie z Pomponikiem, że dużo trudniejsze do zagrania były jednak sceny, nasycone dużym ładunkiem emocji.
Chociaż film w reżyserii Marii Sadowskiej wzbudził wśród recenzentów i widzów mieszane uczucia, to jednak wszyscy są zgodni co do tego, że Helena wypadła w nim naprawdę dobrze. Jej rodzice jednak obawiają się, że sukces zawróci jej w głowie. Helena bowiem utknęła na ostatniej prostej do magisterium.
Wystąpiła wprawdzie w dyplomowym przedstawieniu „Prawdziwy norweski black metal”, ale za pracę magisterską jeszcze się nie zabrała. Mało tego, w rozmowie z tygodnikiem „Na żywo” przyznaje, że rodzice nie martwią się bezpodstawnie:
"Magisterka na razie leży na półce. Promotor naciska, rodzice, ale na razie nie mam czasu. Szanuję pracę moich rodziców oraz doceniam ich wsparcie, ale na swoje nazwisko pracuję sama. Nie grozi mi utopienie się w świecie show-biznesu, bo mam na siebie inny plan”.
W tej sytuacji Englert i Ścibakówna postanowili sięgnąć po ostatnią deskę ratunku. O przemówienie Helenie do rozsądku poprosili jej matkę chrzestną, Annę Dymną. Jak ujawnia tygodnik „Na żywo”:
"Anna jest dla Heleny jak druga mama. Jako jedna z pierwszych wiedziała, że Helena chce pójść w ślady rodziców”.
Jak ujawnia Dymna w rozmowie z tygodnikiem „Na żywo”, chętnie podejmie się zadania przekonania chrześnicy, jaką wagę ma dyplom aktorski, ale delikatnie:
"Jeśli mogę pomóc, zawsze chętnie to robię, ale czasem nie da się pomóc. Można powiedzieć, wyrazić swoją opinię, ale dorosłych ludzi nie udaje się przekonać, oni sami muszą do tego dojść. Nic na siłę, czasem trzeba odpuścić”.
Zobacz też:
Zarobki osób z wykształceniem wyższym rosną szybciej