Hostessa, pani z mięsnego, pokojówka - tak dorabiały polskie gwiazdy w wakacje!
Kasia Cerekwicka pochodzi z rodziny, w której nigdy się nie przelewało. Przyszła gwiazda, chcąc odciążyć rodziców, wcześnie zaczęła pracować. Jako 14-latka śpiewała z koleżanką w zespole muzycznym, zbierała owoce i była hostessą.
- Pracowałam w pierwszych w Polsce hipermarketach. Miałam zaledwie 14 lat, ale wyglądałam dojrzalej. Na castingi przychodziłam w butach na obcasach - wspomina.
Gwiazda zaczepiała więc ludzi i namawiała do zakupów. Największe sukcesy odniosła w... makaronie!
- Początkowo się martwiłam, jak ja, nieśmiała dziewczyna, zdołam ludziom go wcisnąć, ale wczułam się w rolę tak bardzo, że hipermarkety dzwoniły, ponawiając propozycje.
W hipermarketach mogłam wytrzymać nawet 12 godzin, a potem w domu miałam wrażenie, że odpadną mi nogi. Ale cel był jasny: zbierałam na profesjonalny mikrofon. W jeden dzień wyciągałam nawet 100 złotych! (Claudia)
Omenaa Mensah mogłaby powiedzieć o sobie: "Jestem kobietą pracującą i żadnej pracy się nie boję". Jej pierwsza praca to zbieranie truskawek pod Poznaniem od czwartej nad ranem.
- Wytrzymałam 3 dni. Zarobiłam całe 30 złotych, które ktoś mi ukradł... Ale potem już było lepiej. W liceum jako pół Afrykanka z burzą loków na głowie zaplatałam warkoczyki. Był początek 2000 r. i takie fryzury stały się bardzo modne. Moje warkoczyki spodobały się właścicielce jednego z salonów fryzjerskich. Zaproponowała mi współpracę, a ja zaangażowałam do pomocy dwie koleżanki.
Biznes szedł coraz lepiej.
Pogodynka sprowadzała z zagranicy m.in. syntetyczne włosy i coraz więcej zarabiała - nawet kilkaset złotych za jedną fryzurę!
- Podróżowałam po Polsce autem. Skąd miałam pieniądze na własny samochód? Na II roku studiów wygrałam casting na reklamowanie batonika. Tak, już wtedy byłam zaradna!
Jako studentka Omenaa pracowała w modelingu i prowadziła pikantny program w telewizji. Za zarobione pieniądze otworzyła bar z dyskoteką na poznańskiej starówce.
- Prowadziłam go przez 2 lata. Śmieję się, kiedy ktoś mówi, że nie da się połączyć nauki i pracy. Ja tak robiłam przez całe studia. (Claudia)
Agnieszka Sienkiewicz pochodzi z rodziny, w której także liczono każdy grosz. Może dlatego aktorka szybko podjęła swoją pierwszą pracę:
- W moich stronach młodzież latem zarobkowała i było to naturalne. Pierwszą pracę miałam w dziale mięsnym. Całe wakacje podawałam wędliny, a gdy było trzeba, rąbałam żeberka toporkiem na pieńku - wspomina.
- Miałam 14 lat. Odciążałam rodziców, dorabiając do kieszonkowego. W liceum w wakacje byłam kelnerką w restauracji tuż nad jeziorem. Kelnerowanie to była ciężka praca. W sezonie odwiedzało nas mnóstwo gości. Była to jedyna restauracja w okolicy, a ja byłam w niej jedyną kelnerką!
Zdarzały się również i lżejsze zajęcia w życiu gwiazdy "M jak miłość".
W czasach studium przez miesiąc pływała żaglówką po mazurskich jeziorach, pod banderą pewnej firmy. Była to forma reklamy.
- Wieczorem cumowaliśmy i robiliśmy dla turystów konkursy. Miałam miesiąc superwakacji, za które jeszcze mi płacono.
Potem aktorka ruszyła na podbój Warszawy. Tam długi czas pracowała jako opiekunka starszej pani i niania.
- Z sentymentem wspominam tamte lata. Jako niania pracowałam nawet wtedy, gdy zostałam aktorką Teatru Współczesnego. Za pensję z etatu, kiedy jeszcze mało grałam, ciężko było się utrzymać. Odkładałam na rzeczy praktyczne, np. buty na zimę. Tak zostałam wychowana. Bez fanaberii. (Claudia)
Joanna Koroniewska tuż po egzaminach do łódzkiej szkoły filmowej wyjechała na zarobek do Londynu.
- Wiedziałam, że mama nie zarobi na nas dwie, a ja właśnie miałam zacząć żyć z dala od rodzinnego Torunia. Dlaczego Londyn? Bo funt miał wysoką wartość, a ja chciałam zarobić jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Poza tym znałam angielski. Poziom mojej determinacji był wielki - wspomina aktorka.
Na Wyspach była pokojówką w dwóch hotelach.
- To były hotele butikowe, po 30 pokoi. Codziennie sprzątałam, podawałam śniadania, zabierałam brudne naczynia. W porządkach doszłam do takiej perfekcji, że potrafiłam pościelić łóżko w kilka sekund!
Najlepiej wspomina jednak pracę we włoskiej restauracji:
- Po miesiącu z osób przyjętych do pracy zostałam tylko ja. Byłam kelnerką, ale pisałam również raporty sprzedaży: co cieszyło się wzięciem danego dnia, a co nie. Wkrótce nadzorowałam też innych kelnerów, dostawałam spore napiwki. Zostałam też szybko doceniona przez właścicieli. Zaproponowali, żebym została w Londynie na stałe, zachęcali awansem na menedżera. Nie zrażali się moją odmową, przekonywali, że mogę studiować w Londynie. Ale dla mnie to było absolutnie nie do przyjęcia.
Zmęczona, ale i szczęśliwa wróciła do Polski, aby zacząć swoje wymarzone studia.
Oszczędności pozwoliły jej się utrzymać w Łodzi przez pierwsze dwa lata. (Claudia)