Był Pan ostatnio w USA. W jakim celu?
Krzysztof Ibisz: - Trochę występuję z kabaretami i piszę dla nich teksty. Pół roku temu, na pikniku country napisałem razem z kabaretem Łowcy.B dwa skecze, które zaprezentowaliśmy. Po kilku występach Łowcy.B, kabarety Młodych Panów i Smile zaproponowali mi wyjazd do USA. Pojechaliśmy w trasę. Prowadziłem tam galę i brałem udział w improwizowanych skeczach.
To był Pana pierwszy raz w Stanach?
K.I.: - Tak i było to niesamowite przeżycie. W Chicago graliśmy w wielkiej hali widowiskowej, gdzie mieści się 2 tys. ludzi. Występowaliśmy też w Kanadzie. W Toronto oglądało nas 1500 osób!
Jaką widownią jest Polonia?
K.I.: - Jest spragniona wiadomości z ojczyzny i polskiego humoru. Zastanawialiśmy się, czy zrozumie nasze subtelne aluzje, które w Polsce rozumiemy, bo tu mieszkamy, śledzimy politykę, życie społeczne. Okazało się, że oni reagują nawet lepiej od nas. Naprawdę bardzo interesują się ojczyzną!
Zamieniłby Pan życie w Warszawie na życie w Nowym Jorku?
K.I.: - Z dziada pradziada jestem warszawiakiem i kocham Warszawę całym sercem, więc nigdzie się nie wybieram.
Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika "Rewia"!
Rozm.: A. Kabała
(13.2012)