Ich wzajemna niechęć przetrwała 60 lat. Historia Bielickiej i Kwiatkowskiej
Irena Kwiatkowska i Hanka Bielicka poznały się w 1946 roku w Kabarecie Siedem Kotów. Przez kolejne dekady występowały razem na różnych scenach, rozśmieszając publiczność do łez. Za kulisami panował między nimi lodowaty chłód. Nawet nie mogły się przemóc, by mówić sobie po imieniu…
Irenę Kwiatkowską i Hankę Bielicką na pierwszy rzut oka łączyło wiele: podobne poczucie humoru, niezwykły talent komediowy i trudna do okiełznania energia.
Prywatnie serdecznie się nie znosiły, do tego stopnia, że chociaż dzieliły te same sceny i garderoby, nie odzywały się do siebie ani słowem.
Podobno Hanka Bielicka miała do Kwiatkowskiej żal o to, że z postaci Hermenegildy Kociubińskiej, stworzonej przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego zrobiła aktorski majstersztyk. Bielicka ponoć uważała, że jako Dziunia Pietrusińska w słuchowisku "Podwieczorek przy mikrofonie" na tle Kwiatkowskiej wypadała blado.
Z kolei Katarzyna Droga, autorka książki "Dziunia, ale dama. Powieść o Hance Bielickiej" forsuje tezę, że Bielicka po prostu dostosowała się do poziomu niechęci, jakim darzyła ją Kwiatkowska:
"Hankę zdziwił jej chłód. Kwiatkowska, na scenie dynamiczna i zabawna, w życiu okazała się zasadnicza i surowa. Odrzucała przyjazne gesty Hanki, wręcz odnosiła się do niej z niechęcią".
Być może aktorki obawiały się, że polska scena jest za mała na dwie tak wybitne komediowe osobowości… Jednak, nawet gdy okazało się, że obie mogą przebierać w ofertach, niechęć nie zmalała. Chociaż wielokrotnie stawały na tych samych scenach, partnerowały sobie w spektaklach i dzieliły garderobę, za kulisami panowało między nimi ciężkie milczenie.
Do tego stopnia, że gdy wybitny poeta i dramaturg Jerzy Jurandot zaproponował Bielickiej, by przed spektaklem z okazji 10-lecia Teatru Syrena załagodziła sytuację z Kwiatkowską, ta nawet nie zrozumiała, o co mu chodzi. Jaką sytuację, skoro nawet się nigdy nie pokłóciły... Nie miały zresztą jak, bo nie odzywały się do siebie.
Jednak postanowiła przełamać lody. Jak dała do zrozumienia Katarzyna Droga w książce o Bielickiej, wyszło tak sobie:
"A może po tylu latach znajomości, ba, nawet grywania w sztukach, będziemy mówić sobie na ty? Ale kiedy odwróciła się ku Irenie, ta zmierzyła ją lodowatym wzrokiem, po czym wstała i wyszła”.
Zbigniew Korpolewski, wieloletni partner Ireny Santor, w książce "Hanka Bielicka – umarłam ze śmiechu" tak ocenił relację dwóch wybitnych aktorek komediowych:
"Konkurowały, nie okazując sobie zbytniej wylewności, czy serdeczności".
Podobno Bielicka miała zwyczaj zwierzać się pani, która pomagała jej prowadzić dom:
"Wiesz co? Jak ja bym chciała zobaczyć minę Ireny, kiedy umrę".
Nie wiadomo, czy ujrzała ten wymarzony widok, ale rzeczywiście, z nich dwóch zmarła wcześniej. Irena Kwiatkowska przeżyła rywalkę o 6 lat. Po śmierci obu aktorek wyszło na jaw, że były do siebie jeszcze bardziej podobne niż wszyscy myśleli. Obie za życia porozdawały większość swoich pieniędzy.
Zobacz też:
Irena Kwiatkowska za życia rozdała wszystko, co miała. Spadkobiercom zostawiła niewiele
Hanka Bielicka przed śmiercią rozdała cały majątek. Nie zostawiła rodzinie ani złotówki
Irena Kwiatkowska będzie miała swój „kosmiczny” mural w Warszawie