Ignacy Gogolewski już po operacji. Lekarze wszczepili mu...
To miała być rutynowa kontrola: osłuchiwanie płuc, analiza krwi. Ale lekarz, który badał Ignacego Gogolewskiego (83 l.), polecił też EKG.
Aktor przeszedł kilka lat temu operację wszczepienia by-passów. Wynik zaniepokoił medyka i karetka na sygnale z aktorem pomknęła do szpitala.
Tam jeszcze raz zrobiono badania serca, wyniki jednak potwierdziły wcześniejsze obawy, więc lekarz zalecał pozostanie w placówce. Aktorowi zupełnie się to jednak nie uśmiechało.
W Teatrze Polonia grał w sztuce "32 omdlenia" obok Krystyny Jandy (62 l.) i Jerzego Stuhra (68 l.). Słysząc to, lekarz ostrzegł aktora, że powrót na scenę może grozić śmiercią.
- To ja wolę umrzeć w teatrze, niż w szpitalu - oznajmił aktor, który nie wyobrażał sobie zostawienia kolegów w potrzebie, a publiczności, która kupiła bilety, na lodzie.
Aktor był tak zdeterminowany, że lekarze musieli ustąpić. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Pan Ignacy w końcu musiał poddać się operacji serca. W połowie maja położył się w specjalistycznej placówce w podwarszawskim Aninie.
- Wszczepiono mi rozrusznik serca, czuję się dobrze, choć zmęczony - opowiada "Rewii". W szpitalu aktor nie wytrzymał długo, bo tylko 3 dni. Teraz czeka go rekonwalescencja, która także będzie krótka.
Jeszcze w tym miesiącu aktor, który w czerwcu skończy 84 lata, a niedawno został pradziadkiem, wybiera się w podróż.