Ilona Wrońska i Leszek Lichota nie posyłają dzieci do szkoły od lat! Teraz zabrali głos!
Ilona Wrońska (42 l.) i Leszek Lichota (42 l.) swoje pociechy postanowili uczyć w domu. Teraz dzielą się cennymi radami z rodzicami, którzy z powodu pandemii koronawirusa muszą to przechodzić nie z własnej woli...
Aktorska para pięć lat temu uznała, że nie będzie posyłać swoich dzieci do szkoły.
Przekonują, że domowa edukacja świetnie się w ich przypadku sprawdza, a do tego mają o wiele więcej czasu chociażby na podróżowanie.
Większości rodziców to nie mieściło się w głowie. Do teraz...
Pandemia sprawiła, że edukacja odbywa się za pośrednictwem internetu. Bywa z tym różnie, o czym donoszą media.
Dzieci zasypywane są więc licznymi zadaniami domowymi i ćwiczeniami, w które często angażują rodziców. A ci przecież też mają swoją pracę do wykonania.
Portal wp.pl postanowił zgłosić się więc po poradę do Ilony Wrońskiej, która z własnej woli wybrała domową edukację dla swoich pociech.
"My kompletnie tego nie odczuwamy, bo u nas od prawie 5 lat wszystko wygląda tak samo. My idziemy swoim trybem nauczania. Zaliczamy egzaminy zupełnie inaczej niż to teraz wygląda ze względu na pandemię. Uczymy dzieci blokami, czyli np. we wrześniu i październiku skupialiśmy się tylko na biologii i geografii. Potem dzieciaki zaliczały te przedmioty i przechodziliśmy do kolejnych. Codziennie uczymy się tylko 2-3 przedmiotów" - wyjawia aktorka.
Ich dzieciom szkoła w domu bardzo przypadła do gustu. Początkowo miało to być na chwilę, gdyż Wrońska i Lichota chcieli polecieć na kilka miesięcy do USA i Meksyku.
Nie chcieli, by dzieci traciły czas, dlatego uznali, że będą edukować ich podczas podróży.
Po powrocie dzieci poprosiły, aby tak już zostało, bo bardzo polubiły taki system nauki.
Wrońska wyjawiła, że podzieliła się z mężem lekcjami. W przypadku niektórych przedmiotów korzystają jednak z pomocy nauczycieli.
"Leszek uczy matematyki, a ja biologii, geografii, polskiego i historii. Do angielskiego i fizyki mamy panią Ulę, która z nami współpracuje od lat. Do chemii mieliśmy na trzy miesiące panią, która przygotowywała córkę do testów. I przychodzi też pan od informatyki, bo to nie jest nasza działka. Na początku przychodził tylko, żeby poduczać dzieci do egzaminu. Ale Kajtek tak się w to wciągnął, że kontynuują naukę. Uczą się np. programowania i syn jest dużo do przodu z materiałem. Ostatnio przerabiali nawet jakieś rzeczy z piątej klasy technikum informatycznego" - cieszy się aktorka.
Z racji wykonywanego przez nich zawodu nauka w ich domu bywa jednak nieregularna. Pod koniec zeszłego roku wymusili na dzieciach nadrobienie materiału, bo wiedzieli, że do lutego grają niemal każdego dnia w teatrze.
Teraz sytuacja nieco się zmieniła, bo placówki kulturalne zostały zamknięte.
***