Irena Dziedzic przekonała Jerzego Połomskiego, by nosił perukę! Ujawniono zaskakujące fakty z życia gwiazdy TVP
Oficjalny życiorys Ireny Dziedzic pełen jest... niedomówień. Dziennikarka bardzo pilnowała, by światła dziennego nie ujrzały te szczegóły z jej biografii, które chciałaby zatrzymać tylko dla siebie... Dopiero teraz, dwa lata po jej śmierci, na jaw wychodzą kolejne nieznane fakty z życia legendarnej gwiazdy TVP.
Dokładnie 10 lat temu - pod koniec 2010 roku - Sąd Okręgowy Warszawa-Praga uznał Irenę Dziedzic za... kłamcę lustracyjnego. Dziennikarka przez trzy kolejne lata walczyła o odzyskanie dobrego imienia i w końcu dopięła swego - wygrała i Instytut Pamięci Narodowej musiał przyznać, że jej oświadczenie lustracyjne było zgodne z prawdą.
Tymczasem w to, że nigdy nie współpracowała z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa jako TW Marlena, nie wierzyli nawet jej najbliżsi znajomi... Nikt też nie wierzył, że nigdy nie poddała się żadnej operacji plastycznej, że nie pisała gościom "Tele-Echa" odpowiedzi na zadawane przez siebie pytania, że nie kazała filmować się przez pończochę i że nie wpuszczała do studia nikogo, kto miał na sobie... turecki sweter.
Irena Dziedzic tylko raz zdecydowała się opowiedzieć o swoim życiu i karierze wybranym przez siebie dziennikarzom - poprosiła ich o przysłanie pytań, na które chcieliby poznać odpowiedzi. Ten nietypowy wywiad ukazał się w 1992 roku w formie książki "Teraz ja... 99 pytań do mistrzyni telewizyjnego wywiadu".
Książka cieszyła się ogromnym powodzeniem, ale nagle została wycofana ze sprzedaży i znaczna część nakładu trafiła na przemiał. Wydawca tłumaczył, że wiele osób, o których opowiedziała w "Teraz ja..." dziennikarka, zagroziła mu procesem o zniesławienie, jeśli książka nie zniknie z rynku. W jednej z recenzji wywiadu z Ireną Dziedzic czytamy, że "nigdy wcześniej nikomu nie udało się zgromadzić tyle żółci i jadu na zaledwie trzystu stronach".
O tym, jak wielki wpływ wywarła Irena Dziedzic na życie innych ludzi, mieliśmy okazję dowiedzieć się niedawno z książki "Kultowy PeeReL" Wojciecha Dudy-Dudkiewicza. To właśnie on ujawnił wielki sekret... Jerzego Połomskiego, twierdząc, że piosenkarz - zanim poznał Irenę Dziedzic - miał mocno przerzedzone włosy, a w niektórych miejscach na głowie wręcz świecił łysinką!
"Zapraszając go do "Tele-Echa", kazała mu założyć perukę!" - pisze w "Kultowym PeeReLu" Duda-Dudkiewicz.
Jerzy Połomski przez pewien czas miał na pieńku z Ireną Dziedzic nie tylko z powodu tupeciku, który kazała mu nosić w miejscach publicznych, twierdząc, że łysy piosenkarz nie ma szans na zrobienie kariery, choćby miał w repertuarze najpiękniejsze piosenki. Wokalista na polecenie Pierwszej Damy TVP zaczął też pobierać lekcje dykcji, by pozbyć się bardzo jej przeszkadzającego "zaciągania z radomska".
Podobno dziennikarka zapowiedziała Połomskiemu, że nie wpuści go do studia, dopóki nie będzie mówił z akcentem, jaki ona jest w stanie zaakceptować. Wiele o trudnym charakterze Ireny Dziedzic i jej wymaganiach wobec ludzi, z którymi się spotykała i współpracowała, mogłaby również powiedzieć Katarzyna Dowbor, której legendarna gwiazda TVP wręcz nie znosiła.
W jednym z wywiadów Katarzyna Dowbor przyznała, że była na "czarnej liście" Ireny Dziedzic, a przeżyła w telewizji tylko dzięki Edycie Wojtczak, która wzięła ją pod swoje skrzydła, gdy zaczynała pracę. Dopiero niedawno wyszło też na jaw, że Irena Dziedzic wręcz obsesyjnie nie znosiła konkurencji.
Z "Tele-Echa" wyeliminowała wszystkich współprowadzących (na początku dzieliła się obowiązkami gospodarza programu m.in. z aktorami Edwardem Dziewońskim i Adamem Pawlikowskim, później z Bohdanem Tomaszewskim). Podobno robiła wszystko, by zostać na placu boju sama i wystarczyło zaledwie kilka miesięcy, by dopięła swego.
"Przez ćwierć wieku przejawiała chorobliwą ambicję, by samej dyrygować swoim studyjnym gospodarstwem" - napisał o niej Witold Filler w książce "Tele-dynastia. Od Klossa do Owsiaka". Irena Dziedzic skonfliktowała się nawet z bohaterką swego programu "Rozmowy z prof. Ewą Łętowską". Po trwającej wiele miesięcy współpracy z pierwszym Rzecznikiem Praw Obywatelskich Irena Dziedzic uznała, że skoro profesor Łętowska błyszczy na ekranie bardziej niż ona, to nie ma sensu, żeby dłużej była jej tłem...
Panie rozstały się w wielkiej niezgodzie i w atmosferze skandalu, po którym drzwi do TVP zamknęły się przed dziennikarką na zawsze! Pod koniec życia Irena Dziedzic prowadziła blog i nagrywała filmiki, w których dementowała plotki o sobie i opowiadała o swoim życiu, ale... na własnych warunkach.
Zmarła 5 listopada 2018 roku, zabierając ze sobą do grobu wszystko to, czego nie chciała, by o niej wiedziano. Wciąż jednak pojawiają się publikacje, których autorzy odkrywają kolejne tajemnice "Żelaznej Ireny", powołując się na wspomnienia jej znajomych. Niewykluczone, że kiedyś jednak poznamy całą prawdę o Irenie Dziedzic. Dziennikarka latami pisała bowiem pamiętnik.
Dziś nikt nie wie, gdzie znajduje się rękopis (podobno zdeponowała go u znajomego adwokata), ale jest niemal pewne, że w końcu się odnajdzie. Ostatnie słowo o Irenie Dziedzic musi przecież należeć do... Ireny Dziedzic!
***
Zobacz więcej materiałów wideo: