Irena Santor: Bliscy zabrali piosenkarkę z domu opieki
Pod koniec listopada odszedł życiowy partner Ireny Santor (84 l.), Zbigniew Korpolewski. Gwiazda, która minione miesiące spędziła wraz z ukochanym w Domu Artysty Weterana w Skolimowie, nie chciała zostawać tam na święta.
Piosenkarka po śmierci ukochanego podjęła decyzję, że nie wraca do swojego mieszkania i zostaje w domu opieki. Przed świętami jednak miała już dość.
- Uważała, że jest tam za gwarno, za tłoczno, za radośnie, a przede wszystkim za dużo wspomnień - mówi pismu "Dobry Tydzień" koleżanka gwiazdy.
Pani Irena potrzebowała w tym czasie refleksji i wyciszenia. Dlatego na okres świąt Bożego Narodzenia wyjechała do Warszawy.
- Odwiedziła bliskich przyjaciół, którzy dali jej przestrzeń do przeżywania żałoby - zdradza "Dobremu Tygodniowi" znajoma artystki.
W Skolimowie pani Irena mieszkała przez kilka miesięcy. Trafiła tam wraz z mężem, który przeszedł operację serca.
Emerytowani artyści mają w Skolimowie zapewnioną opiekę lekarzy i pielęgniarek praktycznie 24 godziny na dobę.
Mieszkają jednak w niewielkim pokoiku, co dla wielu jest dużym dyskomfortem.
Czy Irena Santor wróci z powrotem do domu opieki, tego nie wiadomo?
Jej przyjaciele donosili z niepokojem, że po śmierci ukochanego odcina się od ludzi, nie ma ochoty na grupowe spotkania, nie zeszła nawet na symboliczne spotkanie opłatkowe.
"Fizycznie jakoś sobie daje radę, ale psychicznie jest dużo gorzej" - zdradzał jeden z pracowników Skolimowa.
***
Zobacz więcej materiałów: