Irena Santor nie mogła powstrzymać się od komentarza. Tak oceniła tegoroczny festiwal w Opolu
Irena Santor w tym roku nie pojawiła się na scenie festiwalu piosenki w Opolu, jednak z uwagą przyglądała się temu, co dzieje się podczas imprezy. W jednym z ostatnich wywiadów oceniła poszczególne występy i przyznała, że po niektórych artystach spodziewała się czegoś więcej.
Tegoroczny Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu już od samego początku budził skrajne emocje. Wielbicielom muzycznej imprezy nie spodobało się to, że organizatorzy zdecydowali się odejść od wieloletniej tradycji i nie zaprosili na wydarzenie Maryli Rodowicz.
77-letnia piosenkarka nie była jedyną wielką nieobecną opolskiego festiwalu - na scenie nie pojawiła się także Justyna Steczkowska, a także kilka innych gwiazd, które święciły triumfy w TVP za czasów "dobrej zmiany".
Kontrowersje wzbudzili także prowadzący 61. edycję KFPP. Duża część słuchaczy twierdzi, że Andrzej Piaseczny i Kayah, którzy tym razem mieli okazję sprawdzić się w roli konferansjerów, kompletnie nie poradzili sobie z wyzwaniem.
Kayah miała okazję również zaprezentować swoje wokalne umiejętności. W opolskim amfiteatrze piosenkarka zaśpiewała kompozycję "Powrócisz tu" z repertuaru Ireny Santor. Swój występ zakończyła słowami skierowanymi w stronę legendarnej artystki:
"Pani Ireno, przepraszam" - można było usłyszeć ze sceny.
Do tego, co działo się podczas festiwalu, postanowiła odnieść się sama Irena Santor.
"Widziałam Kayah i bardzo mi się podobała, nie wiem, za co mnie przeprosiła. Świetnie śpiewała, znakomicie. To było jej »Powrócisz tu«, a nie moje »Powrócisz tu«, ale bardzo zbliżone do mojego. Kayah jest świetnym muzykiem. Bardzo mi się podobała. Nie ma mnie za co przepraszać, to ja jej dziękuję. Bardzo cenię twórczość Kayah. Przyglądam się jej od lat i z zainteresowaniem komentuję" - zdradziła 89-latka w rozmowie z "Faktem".
Mimo tego wokalistka przyznała, że konkurs Premier wypadł w jej odczuciu poniżej oczekiwań.
"Wszystkie koncerty były równe. Ale na każdym festiwalu muszą być wzloty i upadki. Czego mi brakowało? Koncertu premier, ale takiego, jakiego dawno nie było. W tym roku usłyszałam w koncercie "Premier" piosenki, które znam z radia. Jakie to premiery? Kto i o co tutaj walczył?" - czytamy w wywiadzie.
"Kto i jak chciał się pokazać? Kto coś nadzwyczajnego napisał, co takiego rozwojowego? Tego nie było. To był zwykły koncert. Nie zrobiło to niestety na mnie wrażenia" - dodała.
Nie wszystko jednak rozczarowało Irenę Santor. Artystka przyznała, że niektóre występy zrobiły na niej olbrzymie wrażenie.
"Na przykład pani Natalia Przybysz, która zaśpiewała »Wieczór nad rzeką zdarzeń« Andrzeja Zauchy. Wyszła dojrzała kobieta, wiedząca, co chce śpiewać i w jaki sposób, interpretatorka, muzykalna osoba, właściwie ubrana, właściwie się zachowująca. Cudownie. No i moja ukochana Ania Jopek, którą kocham od zawsze miłością nadzwyczajną" - podsumowała legenda polskiej sceny.
Zobacz też:
Andrzej Piaseczny odpowiada na krytykę. Tak ocenił festiwal w Opolu
Kayah zabrała głos po aferze w Opolu. Ledwo chodziła na scenie
Andrzej Piaseczny opowiada o powrocie do TVP. Znowu będzie jurorem