Irenę Santor spotkała wielka tragedia. Latami ukrywała rodzinną tajemnicę
Irena Santor (89 l.) powszechnie uchodzi za pogodną i optymistycznie nastawioną do życia osobę. Rzadko wspomina o tragediach, jakie ją w życiu dotknęły, chociaż było ich wiele. Piosenkarka doświadczyła w życiu bolesnych strat: ojca, przyjaciółki, a także, o czym mało kto wie, jedynego dziecka.
Irena Santor w wywiadach zawsze skupia się na tym, co dobre. Niemal nigdy nie wspomina o trudnych przeżyciach, jakimi naznaczone było jej życie. Miała zaledwie 6 lat, gdy straciła ojca. W 1961 roku w wypadku samochodowym zginęła z kolei najbliższa przyjaciółka Santor, Ludmiła Jakubczak. Sama artystka ledwo uszła wtedy z życiem i przez wiele lat była, w mniej lub bardziej zawoalowany sposób podejrzewana o to, że mogła maczać palce w tej tragedii.
Największą tajemnicą życia Santor pozostaje jej krótkie i nieszczęśliwie zakończone macierzyństwo. W 1958 roku Irena, wówczas jeszcze posługująca się panieńskim nazwiskiem Wiśniewska, poślubiła koncertmistrza i pierwszego skrzypka Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji. Stanisława Santora. Rok później na świat przyszła ich córeczka, Sylwia. Maleństwo przeżyło zaledwie 2 dni.
Artystka wspomniała o tym tylko raz, dwa lata temu w rozmowie z „Dobrym Tygodniem”. Powiedziała wówczas: „Przez całe życie o tym nie mówiłam, to moja bardzo intymna historia i prywatna sprawa".
Rzeczywiście, Santor w powszechnej opinii uchodzi za osobę bezdzietną, a jedynym śladem, który może naprowadzić na trop tajemnicy sprzed 64 lat jest napis na nagrobku Stanisława Santora. W tej bowiem mogile, znajdującej się w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach Wojskowych, u boku taty, pochowana jest Sylwia Santor.
Śmierć córeczki położyła się cieniem na małżeństwie Ireny i Stanisława, jednak ostatecznie przeżyli razem kolejne 17 lat. Zresztą nawet po rozwodzie pozostali w przyjaźni. Santor uważała Stanisława za jedną z dwóch miłości swojego życia. Jak wyznała w udzielonym „Vivie” w 2014 roku:
"Nie jestem święta. Tylko wyznaję dewizę: Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe. W życiu zrobiłam kilka głupstw, za które przepraszam. A jak się raz zakochałam to na śmierć i życie. Skończyło się małżeństwem, ale po 19 latach się rozwiodłam. To było ciężkie przeżycie. A potem się zakochałam drugi raz i też na śmierć i życie”.
O swojego drugiego ukochanego, reżysera i prezentera Zbigniewa Korpolewskiego, dbała do końca jego dni. Nazywała go mężem, chociaż formalnie nie byli małżeństwem. Żeby zapewnić ukochanemu stały dostęp do opieki medycznej i zabiegów rehabilitacyjnych, przeprowadziła się z nim do Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie.
Po jego śmierci w listopadzie 2018 roku zawiesiła karierę. Pojawiły się wtedy plotki, jakoby wielka dama polskiej sceny muzycznej straciła głos. 2 lata później Santor stanowczo je ucięła, śpiewając na molo z okazji 90-lecia Juraty.
Sama Santor 23 lata temu wygrała z nowotworem piersi. Jak wspominała w „Vivie”: "To był malutki rak, ale bardzo złośliwy. Nie straciłam piersi. Przeszłam przez to bez chemii, brałam tylko naświetlania. Najgorsze jest czekanie na wyniki. To jest taka niemoc, że się żyje, ale nie wiadomo, czy jeszcze jutro się wstanie. Wiem, że trzeba umrzeć, ale chciałabym żyć jak najdłużej".
Wiosną 2018 roku piosenkarka trafiła do szpitala z podejrzeniem udaru. Na szczęście ponure przypuszczenia nie potwierdziły się. Jak lubi zapewniać Santor w wywiadach, swoją kondycję fizyczną i zdrowotną oraz pogodę ducha zawdzięcza wzrodzonemu optymizmowi, otaczającym ją życzliwym ludziom i mądrym lekarzom:
„To jest ta podstawa: przyjaźń, ludzie, którzy mnie otaczają. Ale też i dzięki lekarzom. Ja wierzę w lekarzy, ja im się kłaniam, jak tylko mogę i dziękuję, jak tylko mogę. Jestem zdyscyplinowana. Im zależy, żebym miała korzyści z ich wiedzy" - wyznała w "Dzień Dobry TVN".
Zobacz też:
Plotki o Irenie Santor okazały się prawdą. Przyjaciółka wszystko wyjawiła
Benefis Ireny Santor "Tych lat nie odda nikt". Wieczór pełen wzruszeń i pięknych melodii
Zaskakujące słowa o Irenie Santor. "To dla mnie cud nadprzyrodzony"