Reklama
Reklama

Isabel Marcinkiewicz przerywa milczenie. To koniec jej małżeństwa! "Dostałam kopa w dupę"

Isabel Marcinkiewicz (34 l.) po miesiącach spekulacji przyznała w końcu, że jej małżeństwo z Kazimierzem Marcinkiewiczem (56 l.) dobiegło końca.

34-latka udzieliła wywiadu "Super Expressowi", w którym zdradziła m.in., że od pół roku nie mieszka już z byłym premierem.

W szpitalu, do którego trafiła 19 grudnia, miała czas, by przemyśleć wiele spraw i zastanowić się nad swoim życiem.

"Po Nowym Roku pękło mi serce. Zrozumiałam, że Kaz przestał mnie kochać, a ja muszę odciąć się od niego. I to jak najszybciej" - opowiada, dodając, że cały grudzień był dla niej koszmarnym czasem, spędziła go sama w swoim mieszkaniu na warszawskiej Ochocie, chorując i rozczulając się nad sobą.

Reklama

"Kaza przy mnie nie było. On wyprowadził się pół roku wcześniej. (...) Zostałam schorowana sama w czterech ścianach" - żali się.

19 grudnia postanowiła zjeść z nim lunch. Jadąc jednak na spotkanie, zasłabła za kierownicą i wjechała w barierki stojące przy jednej z warszawskich ulic. Do szpitala trafiła ze wstrząsem mózgu, częściowo uszkodzonymi kręgami szyjnymi oraz lekkim paraliżem od barku do palców lewej ręki, który nadal się utrzymuje.

Kobieta zarzuca mężowi, że pojawiał się w szpitalu tylko po to, by paparazzi mieli okazję zrobić zdjęcia. Jej stan zdrowia nie do końca go interesował!

"On na tym wypadku się lansował" - uważa Isabel. "Pewnego dnia przyszedł i zaczął nachylać się nad łóżkiem przy oknie. Potem okazało się, że powstały zdjęcia. A pytałam go wtedy, dlaczego pozuje, skoro wie, że są tam paparazzi".

Dopiero w szpitala Marcinkiewicz zdała sobie sprawę, że jej uczucie do Kazimierza wygasło. Mąż był nieobecny, przychodził, nic nie mówił. Patrzył jedynie na zegarek.

W Sylwestra pojawił się jedynie na 40 minut, później wymknął się na imprezę ze znajomymi. W Nowy Rok nie przyszedł, tłumacząc, że walczy z kacem. Wieczorem jednak Isabel zobaczyła go w programie telewizyjnym.

Jak mówi, wypadek zweryfikował jej podejście do życia, otworzył jej oczy. Na razie nie chce mówić o rozwodzie, czeka na reakcję męża. Zdaje sobie jednak sprawę, że jako człowiek jest on nieodpowiedzialny i brak mu odwagi, by pewne sprawy załatwić po męsku, jak prawdziwy mężczyzna.

"Może ja za bardzo go kochałam i teraz po prostu dostałam kopa w dupę" - zastanawia się Isabel.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy