Ivan Komarenko drży o życie mamy. Rodzinny dom zamienił się w piekło!
On jest w Polsce, ona w Rosji. W dodatku brat artysty zgotował seniorce piekło. Ivan Komarenko (49 l.) opowiada "Dobremu Tygodniowi" o rodzinnym dramacie...
Każdego dnia wieczorem Ivan Komarenko (sprawdź!) dzwoni do ukochanej mamy.
Do niedawna sprawdzał, jak sobie radzi podczas kwarantanny, czy dobrze się czuje.
Ostatnio, oprócz zagrożenia koronawirusem, sen z oczu spędza mu też myśl, że nie może być obok, by ją chronić przed agresywnym młodszym bratem.
Seniorka wyznała mu, że musiała uciekać z domu, by uniknąć konfrontacji z odurzonym mężczyzną.
Właśnie wrócił do wyniszczającego nałogu narkotykowego, z którym zmaga się z przerwami od ponad dwóch dekad.
"Przez pandemię stracił pracę i teraz bierze na potęgę" – wyznaje "Dobremu Tygodniowi” Komarenko.
"W przeszłości zdarzało się, że będąc pod wpływem używek, próbował podpalić dom, wybijał szyby, był agresywny, wynosił cenne przedmioty, by kupić narkotyki" - wspomina słynny brat.
Ivan i jego bliscy robili wszystko, by mu pomóc, zorganizowali pobyt w klinice odwykowej – bez skutku.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Dramat jest tym większy, że brat wokalisty ma poważne kłopoty ze zdrowiem.
"Czasem mówi, że czuje się jak 70-latek, bierze środek, który niszczy kości" – wyznaje ze smutkiem Ivan.
Podczas ostatniej awantury roztrzęsiona rodzicielka schroniła się u córki, Lidy.
Nawet nie próbowała dzwonić na policję, bo funkcjonariusze podczas epidemii są zajęci przy innych wezwaniach.
W dodatku to przecież jej dziecko…
"Mama to niezwykle odważna kobieta, zawsze stara się każdego zrozumieć. Bardzo ją podziwiam" – zdradza tygodnikowi Ivan.
Ale zdaje sobie również sprawę, że to już starsza pani, ma 68 lat. Boli go, że nie może do niej pojechać.
"Niczego nie mogę na razie zaplanować" – mówi z nutką żalu Komarenko.
"Jedyne, co mnie pociesza, to że na razie brata przyjęto do szpitala, więc mama będzie miała chwilę spokoju i wytchnienia" - dodaje.
***