Iwona Mazurkiewicz ma za sobą trudne święta. "Kto nie był w takiej sytuacji, nie wie"
Iwona Mazurkiewicz, znana z programu "Sanatorium miłości", podzieliła się swoimi wspomnieniami związanymi ze świętami spędzanymi poza ojczyzną. Uczestniczka matrymonialnego show TVP nie ukrywa, że każdego roku święta to dla niej wyjątkowy i emocjonujący czas.
Iwona Mazurkiewicz była bohaterką drugiej edycji "Sanatorium miłości". To właśnie dzięki wzięciu udziału w programie udało jej się odnaleźć szczęście u boku Gerarda Makosza, z finalnie którym stanęła na ślubnym kobiercu. Para od tego czasu na bieżąco informuje o swoich poczynaniach w mediach. Mazurkiewicz niedawno udzieliła wywiadu dla portalu Shownews, gdzie wróciła pamięcią do czasów, kiedy mieszkała poza krajem.
Iwona Mazurkiewicz wychowywała się bez ojca oraz rodzeństwa. Seniorka z tego powodu nie ma najlepszych wspomnień ze świątecznego czasu jako młoda osoba.
"Byłam jedynaczką, wychowywaną bez ojca, więc w moim rodzinnym domu nie było dużej wigilii. Gdy byłam mała, to (doskwierał mi - red.) brak rodzeństwa i dużej ilości osób na wigilii, a to uczucie towarzyszyło mi w kolejnych latach" - wyznała.
Uczestniczka "Sanatorium miłości" przez jakiś czas mieszkała w Londynie. Był taki rok, kiedy spędziła święta właśnie na obczyźnie. Ten okres wspomina jako wielką tęsknotę za krajem.
"Każdy, kto nie był w takiej sytuacji, nie wie, jak się przeżywa wigilię na obczyźnie i jak bardzo się tęskni. Spotkaliśmy się w gronie 13 osób i było to coś niepowtarzalnego. Wśród nich był też mój brat cioteczny, któremu wcześniej zmarła żona. Na wigilii pojawił się z córką" - wspominała.
Urządzenie polskiej wigilii w Wielkiej Brytanii było nie lada wyzwaniem. Wszystko dlatego, że w sklepach nie było polskich produktów.
"Wtedy w Londynie było naprawdę niewiele sklepów z polską żywnością. Nie było łatwo zdobyć produkty, które były potrzebne na wigilię - a szczególnie karpia. Musieliśmy włożyć dużo wysiłku w to, żeby wspomniana ryba się pojawiła, bo tam się go po prostu nie jada" - wyjawiła.
Uczestniczka matrymonialnego show Telewizji Polskiej nie ukrywa, że święta to dla niej magiczny czas. Stara się, aby był wyjątkowo w każdym możliwym detalu, dlatego tak ważne są dla niej dekoracje.
"Potem, gdy zasiedliśmy za stołem, to było to tak piękne, że nie potrafię tego przekazać słowami. Agata (córka brata ciotecznego - red.) powiedziała mi później, że to była najpiękniejsza wigilia po śmierci mamy. Gdy to usłyszałam, to uroniłam łzę szczęścia, bo udało nam się stworzyć coś niepowtarzalnego" - przyznała.
Zobacz też:
Iwona i Gerard wciąż nie podjęli kluczowej decyzji
Takich wiadomości od Gerarda i Iwony z "Sanatorium" nikt się nie spodziewał
Fatalne wieści dla fanów "Sanatorium miłości". Nie wraca w styczniu