Iwona Schymalla: Szokujące kulisy jej rozstania z TVP. Niebywałe, w jakim momencie wręczono jej wypowiedzenie...
W tym roku mija 10 lat od dnia, gdy Iwona Schymalla (60 l.) została wyrzucona z TVP wkrótce po tym, jak... nie przyjęto jej rezygnacji z funkcji dyrektora Programu 1. Odwołano ją z tego stanowiska kilka miesięcy później - w chwili, gdy Donald Tusk wchodził na mównicę sejmową, by wygłosić exposé i podać skład nowego rządu...
Iwona Schymalla nigdy nie kryła, że - pracując w TVP - robiła wszystko, by wyzwolić telewizję spod wpływu polityków.
"Przyjmując stanowisko dyrektora Programu 1, postanowiłam zlikwidować polityczne synekury. W 2011 roku, gdy zbliżał się czas wyborów parlamentarnych, zależało mi przede wszystkim na utrzymaniu niezależności anteny i jego głównego serwisu informacyjnego, czyli Wiadomości" - wyznała na łamach książki "Zawód spikerka".
Iwona Schymalla nie mogła się pogodzić z tym, że ówczesny prezes, Juliusz Braun, wywiera na nią presję i każe jej zatrudniać ludzi z tzw. klucza partyjnego.
"Byłam zmuszana do realizacji cudzych pomysłów i przyjęcia na siebie ich skutków. (...) Nie uległam presji" - wspomina dziennikarka i dodaje, że złożyła dymisję, która jednak nie została przyjęta.
"Wycofałam ją i nastąpiło zawieszenie broni. Trwała kampania wyborcza" - twierdzi.
***Zobacz także***
Kilka miesięcy później Iwona Schymalla dowiedziała się, że ma być odwołana ze stanowiska dyrektora, ale może zostać w TVP na dobrych warunkach.
Następnego dnia, w chwili gdy w gmachu Sejmu Donald Tusk wygłaszał exposé, prezes Juliusz Braun poinformował ją, że ich współpraca się nie układa, ale ma dla niej propozycję... zatrudnienia na rocznym kontrakcie, który w każdej chwili można rozwiązać bez podania przyczyn!
"Oferta była kuriozalna i nikczemna dla dziennikarza, który przepracował w Telewizji Polskiej blisko dwadzieścia lat i dwukrotnie pełnił funkcję dyrektora - redaktora naczelnego najważniejszej anteny" - mówi Iwona Schymalla i dodaje, że propozycję Brauna przyjęła jako formę zemsty za to, że ośmieliła się protestować przeciwko próbom podporządkowania "Jedynki" politykom.
Sygnowane podpisem prezesa "Wypowiedzenie zmieniające" zawierało - jak twierdzi Iwona Schymalla - mnóstwo kłamstw na jej temat.
Oskarżono ją m.in. o to, że zainicjowała wiele nietrafnych decyzji programowych, że nie potrafiła nadzorować pracowników i wykazała się... brakiem umiejętności organizacyjnych i "zdolności skutecznej realizacji określonych zadań", co przełożyło się na "utratę zaufania do niej jako pracownika zatrudnionego na stanowisku kierowniczym".
***Zobacz także***
"Zmuszono mnie do odejścia z Telewizji Polskiej, a po tym, jak wydałam oświadczenie w tej sprawie, znalazłam się na cenzurowanym" - twierdzi.
"Wielkie tytuły prasowe, które prosiły mnie o wywiad, wycofywały się jeden po drugim.
Redakcja "Rzeczpospolitej" zatrzymała wywiad ze mną, o który zabiegała, a mnie o tym nawet nie powiadomiono. A "Gazeta Wyborcza" na swojej stronie internetowej zamieściła anonimowy paszkwil na mój temat" - żaliła się w wywiadzie.
Iwona Schymalla uważa, że 10 lat temu została grubiańsko zaatakowana, zaszczuta i znieważona. Postanowiła wtedy, że już nigdy nie wróci do TVP. I słowa dotrzymuje...
Dziś dziennikarka jest redaktor naczelną portalu Medexpress.pl i przeprowadza wywiady z na tematy zdrowotne, rozmawia też ze swymi gośćmi o sytuacji polskiej służby zdrowia i - ostatnio - pandemii. Jest też prezesem Fundacji Żyjmy Zdrowo.
"Teraz żyję spokojniej" - mówi i deklaruje, że do Telewizji Publicznej nie ma zamiaru wrócić już nigdy.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: