Iwona Schymalla zniknęła z telewizji. Co teraz robi?
Od dawna nie widzieliśmy jej na wizji. Nie pokazuje się też na telewizyjnych korytarzach, nie bierze udziału w bankietach ani spotkaniach gwiazd TVP. Czyżby Iwona Schymalla (53 l.) raz na zawsze zamknęła telewizyjny rozdział życia?
Widzom zapewne niełatwo w to uwierzyć, bo przez wiele lat była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy małego ekranu. Nie zrezygnowała z pracy na wizji nawet, gdy w 2009 roku została mianowana na stanowisko dyrektora TVP1.
Takiego zaszczytu nie dostąpiła wcześniej żadna prezenterka. Wszyscy, którzy pracowali z Iwoną Schymallą zgodnie twierdzą, że od początku kariery była kimś więcej niż sympatyczną panią z telewizyjnego okienka.
Ambitna, piekielnie inteligentna, z naukowym zacięciem. Studiowała w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW w Warszawie. Skończyła resocjalizację i socjologię. Po dyplomie zaczęła pracować naukowo.
- Kiedyś marzyłam o tym, by pracować w policji. Mam żyłkę detektywa i chciałam być oficerem śledczym. Albo pracować z młodzieżą w zakładzie poprawczym. Nie wyszło... Po studiach napisałam doktorat i zajęłam się pracą naukową - wspomina.
Któregoś dnia została zaproszona do telewizji, żeby wypowiedzieć się na tematy społeczne. Wypadła znakomicie. To zachęciło ją do wzięcia udziału w konkursie TVP1 na prezenterów. Przypomniała sobie uwielbiane przez nią spikerki i czasy, gdy nieśmiało marzyła, że kiedyś pokaże się na szklanym ekranie...
Postanowiła spróbować. Trafiła najpierw do redakcji Telewizji Edukacyjnej, potem do programu "Kawa czy herbata?". Była też gospodynią Studia Papieskiego podczas pielgrzymek Jana Pawła II do Polski. W końcu, po 19 latach pracy, została szefem TVP 1.
Dwa lata później jednak odeszła z firmy. - Nie ukrywam, że odejście z Woronicza było dla mnie trudnym doświadczeniem. Telewizja to był w pewnym sensie mój drugi dom - mówi Schymalla.
Z czasem uświadomiła sobie jednak, że życie bez telewizji jest możliwe. Odważyła się zmienić branżę. Dziś zajmuje się ochroną zdrowia. Jest prezesem fundacji "Żyjmy zdrowo", która przygotowuje duże kampanie społeczne na temat zdrowia, oraz redaktor naczelną portalu o podobnej tematyce.
- Zawsze chciałam być lekarzem, ale nie odważyłam się zdawać na medycynę. Bałam się, że się nie dostanę i ten strach przeważył - zwierza się dziennikarka.
Nowa praca sprawiła, że żyje teraz spokojniej. Ma więcej czasu dla domu i swoich najbliższych. Dla męża Andrzeja, z którym są już razem prawie 30 lat (w tym roku będą obchodzić 25. rocznicę ślubu).
Ich córka Aleksandra studiuje historię sztuki na Universitaà Ca’Foscari w Wenecji. Iwona Schymalla marzy, by kiedyś tam zamieszkać. Może za parę lat? Na emeryturze?