Reklama
Reklama

Iwona Węgrowska oburzona "wyssanym z palca hejtem" po jej wywiadzie: Wydrapię oczy każdemu

Iwona Węgrowska (37 l.) bardzo przeżyła falę negatywnych komentarzy po jej słowach dotyczących karania córki.

Piosenkarka w wywiadzie dla pomponika - odnosząc się do słów Rzecznika Praw Dziecka Mikołaja Pawlaka, jakoby "klaps nie był biciem, bo nie zostawia śladów" - powiedziała, że nie stosuje kar cielesnych, pamięta jednak, że jej brat kilka razy w młodości "dostał w dupę klapacza" zgodnie z zasadą mamy, że "mięso bite jest lepsze".

Ona karze 4-letnią Liliankę w inny sposób - odbierając jej telefon komórkowy, krzycząc, albo nie odzywając się do niej przez pół godziny.

- Dla mnie klaps jest problemem. Nie lubię i nigdy wobec dzieci nie będę tego stosować. Do mojej córki krzyknę tylko mocniej innym tonem i to już jest klaps, ona wie, że zrobiła coś źle. Jeśli to nie pomaga, zabieram telefon i to jest katastrofa. (...) Różne mam sposoby, czasami się do córki nie odzywam przez pół godziny i to jest dla niej większa kara niż klaps. Lilianna przychodzi i pyta: mamo, co ci jest, mamo co ci jest, a ja mówię: nie rozmawiam z tobą - opowiadała Węgrowska naszemu reporterowi.

Reklama

Pod wywiadem pojawiło się mnóstwo karcących Iwonę komentarzy. Internauci zarzucili piosenkarce, że stosuje przemoc psychiczną wobec dziecka. Krytykowali również fakt, że 4-letnie dziecko jest uzależnione od telefonu komórkowego.

"Węgrowska błysnęła. 4-latka i telefon zabrany za karę. Karanie milczeniem - nie ma cię, nie istniejesz dla mnie. Milczenie złotem. Warto jednak wiedzieć, kiedy nie otwierać ust, a kiedy należy mówić";

"A po co 4-latce telefon? Takie małe dziecko musi zawsze przebywać pod opieką dorosłej osoby i wystarczy jak opiekun będzie miał telefon";

"Zabrać za karę telefon czterolatce... można i tak, skoro taka ważna to dla niej zabawka i rozstanie z nią jest największą dla tej dzieciny karą. Co to się porobiło na tym świecie... hmmm";

"To ładnie wychowuje córkę, zamiast rozmowy o tym, co się stało, foch i złowrogie milczenie" - burzyli się internauci.

Jedna z komentujących, 70-latka, napisała, że rodzice zawsze karali ją w podobny sposób, jak Iwona Węgrowska swoją córkę, przez co do dzisiaj nie może sobie z tym poradzić.

"Tak postępowali moi rodzice. Nieodzywanie się do dziecka bardziej boli niż klaps. Nie można sobie dać z tym rady. Dom staje się miejscem obcym. Bezradność niszczy psychikę dziecka. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. Musiałam przepraszać, żeby zaczynali się odzywać. Często przepraszałam, mając świadomość, że nie wiem za co, ale dla świętego spokoju. Nigdy tak nie postępowałam w stosunku do swoich dzieci. Dziś mam siedemdziesiąt lat i gdy takie wspomnienie mnie ogarnie, łzy same lecą mi z oczu".

Wydrapię oczy każdemu...

Po fali nieprzychylnych komentarzy Iwona postanowiła zabrać ponownie głos. Wokalistka przyznała, że "wyssany z palca hejt" bardzo ją poruszył. Pod jego wpływem postanowiła nieco złagodzić karę dla Lilianki - córkę karze już nie półgodzinnym milczeniem, a jedynie minutą, dwiema do czasu, aż dziewczynka przyjdzie i przeprosi za to, co zrobiła.

"Po przeczytaniu artykułów na temat wychowywania dzieci, metod stosowanych, a raczej wpisów hejterów, które tak naprawdę mnie ruszyły i są wyssane z palca, to nóż mi się w sercu otwiera dla Was HEJTERZY!!!!!!!!!!!" - pisze Węgrowska na Instagramie.

"Jestem matką i oczy wydrapię każdemu, kto uderzy w moją córkę. Nigdy nie byłam za biciem i nie będę. I wolę do córki, gdy nabroi, nie odezwać się minutę czy dwie, to dla niej jest większa kara niż krzyk czy bicie (w ogóle sobie tego nie wyobrażam). Wtedy przyjdzie i przeprosi, bo wie, że źle zrobiła, a ja jej tłumaczę, że nie wolno tak więcej robić. To jest znęcanie się? Ludzie hejterzy, to jest szok. Wiecie co to znaczy znęcać się? Mało tego macie na co dzień w telewizji? Nie pytajcie, co ja bym z takimi ludźmi zrobiła, co krzywdzą dzieci... Jak przeczytałam te Wasze komentarze, to mnie na wymioty wzięło. Skąd u Was tyle zła i nienawiści?! Mnie możecie hejtować, ale jeżeli chodzi o moją córkę, to na to nie pozwolę. Bo znam siebie jako matkę i Lilii jest najszczęśliwszym dzieckiem. Więc wypraszam sobie tego typu z dupy komentarze. Bo inaczej tego nazwać nie mogę".


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy