Iwona z "Sanatorium miłości" musiała zgłosić sprawę na policję
Takiego obrotu sprawy nie spodziewał się żaden z bohaterów "Sanatorium miłości". Do domu jednej z uczestniczek wezwana została policja.
Iwona Mazurkiewicz (61 l.) była najmłodszą z uczestniczek "Sanatorium...". Po zakończeniu zdjęć do programu przeszła prawdziwy dramat.
Okazuje się, że spodobała się nie tylko Gerardowi, Wojtkowi i Waldkowi, ale i pewnemu anonimowemu wielbicielowi, który postanowił ją... porwać.
- Pisał do mnie i uporczywie nalegał na spotkanie - mówi drżącym głosem pani Iwona.
Kiedy odmówiła, przeszedł do ataku. Zapowiedział, że wie, gdzie będzie przebywać
i "że może się go spodziewać".
W tamtym czasie miała zaplanowane spotkanie z seniorami w Radomsku, gdzie mieszka. Impreza była reklamowana w mediach, więc przyjść na nią mógł każdy...
Pani Iwona zdecydowała się poszukać pomocy.
- Zdecydowałam, że zgłoszę się z tą sprawą na policję i tak zrobiłam. Policjanci przyjęli zgłoszenie i skontaktowali się z tym człowiekiem, został uprzedzony o odpowiedzialności karnej za takie czyny - zdradza.
W radomszczańskim Domu Kultury były tłumy. Pani Iwona była szczęśliwa, ale wciąż
zastanawiała się, czy wśród ludzi nie czai się niechciany adorator.
Nie tak dawno przecież sama Marta Manowska (36 l.) walczyła z podobnym, natrętnym osobnikiem.
- Tak naprawdę nie wiem, czy jestem bezpieczna, dlatego nigdy nie jestem sama. Taka sytuacja może przytrafić się każdej kobiecie - ostrzega pani Iwona.