Izabela Marcinkiewicz złożyła pozew o rozwód. Żąda alimentów!
Izabela Marcinkiewicz (34 l.) desperacko próbowała ratować 5-letnie małżeństwo z byłym premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem (55 l.). Teraz mówi "dość"!
W Sądzie Okręgowym w Warszawie od kilku dni leży pozew rozwodowy. Dziewczyna żąda w nim orzeczenia rozwodu z wyłącznej winy męża oraz... alimentów na siebie.
Zarzuca Kazimierzowi również porzucenie, zaniedbanie w chorobie oraz to, że nie chciał mieć z nią dzieci.
Jak dowiedział się tygodnik "Na Żywo", Isabel jest w fatalnej kondycji psychicznej i fizycznej. Po tym, jak w grudniu uległa wypadkowi, jadąc na spotkanie z mężem, do dziś ma poważne problemy ze zdrowiem.
Mimo długiej rehabilitacji wciąż nie ustąpił paraliż lewej ręki (jest leworęczna) i ma trudności z wykonywaniem najprostszych czynności, jak mycie, ubieranie się.
Do tego jej sytuacja finansowa także nie napawa optymizmem: oszczędności z pracy w Londynie stopniały, gdyż rehabilitacja pochłania ogromne kwoty. Dziewczyna nie jest w stanie w tej chwili zarabiać na utrzymanie.
- Zamknęła się w domu, unika kontaktów z ludźmi, nie mogę patrzeć jak coraz bardziej pogrąża się w depresji - mówi "Na Żywo" jej znajoma.
Po słowach, jakie wypowiedziała w szokującym wywiadzie na łamach jednego z tabloidów na temat Kazimierza, nazywając go fałszywym, dwulicowym krętaczem bez moralnego kręgosłupa, na jego wsparcie liczyć nie może.
Zapowiedź napisania przez nią książki o tajnikach małżeńskiej alkowy jeszcze bardziej oziębiła ich relacje. Obecnie małżonkowie kontaktują się wyłącznie przez prawników. O tym, że nie obchodzi go jej los, Isabel przekonała się boleśnie już w grudniu, gdy po wypadku trafiła do szpitala.
- Zostawił mnie ze sparaliżowaną ręką. Kiedy wychodziłam ze szpitala, wysłał mi tylko sms-a z pytaniem, kto się będzie mną opiekował. Zrozumiałam, że muszę się od niego odciąć, że to już definitywny koniec. Wypadek otworzył mi oczy - opowiadała w styczniu w wywiadzie.
Teraz wspierają ją rodzice, którzy na co dzień mieszkają w podwarszawskim Brwinowie. To u nich Isabel spędzi Wielkanoc. W ten czas zadumy, refleksji, z pewnością jej myśli będą krążyć wokół jej małżeństwa, o które tak desperacko walczyła.
Nie wierzyła, że taki może być finał ich miłości.
Poznali się w 2006 r. na lotnisku, przed wylotem do Londynu. Premier przysiadł się do niej i wyznał, że rozwodzi się z żoną, nie mieszka z nią od kilkunastu lat i jest bardzo samotny.
Isabel szybko stała się jego antidotum na samotność. Uczucie było intensywne.
- Chemia między nami była olbrzymia. Potrafiliśmy cały dzień spędzić razem i nie wychodzić z sypialni - mówiła w jednym z wywiadów.
W 2009 r. wzięli sekretny ślub w Hiszpanii, nie informując o nim nawet rodziców.
Wszystko zaczęło się psuć, gdy w ubiegłym roku Kazimierz wrócił z Londynu do Polski. Przestał poświęcać żonie czas, stawał się coraz bardziej chłodny.
Isabel, próbując ratować związek, namawiała go na dziecko. Ale nawet nie chciał o tym słyszeć.
Coraz częściej wymykał się z domu, aż pewnego dnia wyprowadził się na dobre do mieszkania kupionego dla studiującego w Warszawie syna Piotra (19 l.).
W grudniu spiętrzyły się kłopoty premiera. Jego syn, będąc w Gorzowie Wielkopolskim, trafił do szpitala. Ze względu na to, że sprawa miała związek z narkotykami, powiadomiono organy ścigania.
Choć incydent umorzono, postawił on byłego premiera w złym świetle.
Z kim Kazimierz spędzi święta? Na gościnność byłej żony Marii raczej nie ma co liczyć...