Reklama
Reklama

Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz wydała książkę. Opowiedziała w niej o małżeństwie z Marcinkiewiczem

Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz (35 l.) zrealizowała to, co zapowiadała od dawna. Ukazała się jej książka, w której opowiada o swoim związku z Kazimierzem Marcinkiewiczem (57 l.). „Odpowiadam na pytania: czy wszyscy politycy kłamią? O czym rozmawiają, gdy nie rozmawiają o polityce? Jak się bawią” – reklamuje swoją autobiografię „Isabel”. Niektóre fragmenty mogą zszokować.

O ich związku dużo plotkowano. Wydawało się, że i oni sami są zadowoleni z zainteresowania mediów. Udzielali wywiadów, razem chodzili na oficjalne imprezy, a nawet opublikowali wideo, w którym składali wszystkim najlepsze życzenia z okazji 2010 roku.

Kazimierz i Izabela Marcinkiewiczowie zapewniali, że bardzo się kochają, a różnica wieku nie ma dla nich żadnego znaczenia. "Zaimponowała mi. Ona myśli i po polsku, i po angielsku, chociaż liczy po angielsku. Jest przyjacielska i kontaktowa, oczytana. Można z nią rozmawiać o wszystkim i nie czuje się upływu czasu. Pracuje w banku. Zrobiła karierę. Zarabia dużo więcej niż minister w Polsce" - na łamach "Vivy!" zachwalał ukochaną były polityk i dodawał, że ma ona dobre serce.

Reklama

Także Isabel nie szczędziła miłych słów pod jego adresem. Tłumaczyła, że "Kaz" jest młody duchem i że lubi jego spokój. Poza tym świetnie tańczy i ciekawie opowiada. Mimo zapewnień o wielkiej miłości, ich małżeństwo nie przetrwało. 

Rok temu Izabela i Kazimierz rozwiedli się. Cała sprawa przeciągała się, bo, jak twierdzi kobieta, były polityk "nie chciał znaleźć płaszczyzny porozumienia". Ostatecznie się dogadali, ale wiele wskazuje na to, że Isabel długo nie da o sobie zapomnieć. Teraz wydała książkę! Ogłosiła to na Facebooku i przy okazji zamieściła film promujący. 

"Zapewne wielu z państwa kojarzy mnie z prasy kolorowej lub ze związku z byłym politykiem. Niemniej zapewniam, że moje życie jest dużo ciekawsze" - mówi w nim. Reklamuje, że to, co opisała w książce, to "prawdziwa historia bez cenzury".

"Nigdy mnie nie kochał. Prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Dziś to już wiem na pewno. Od dnia 21 stycznia 2016 roku jestem wolna, a jeszcze rok temu myślałam, że do tego nie dojdzie, że rozwód to tylko straszenie mnie, po to, abym się zmieniła, żebym stała się taką, jaką on chce mnie widzieć. Sprawa rozwodowa rozwiała wszelkie wątpliwości" - zaczyna swoją opowieść kobieta.

Relacjonuje, że z byłym już mężem spotkała się w sądzie czterokrotnie. Nie patrzyli sobie w oczy, a ją ściskało w gardle. Musiała brać tabletki na uspokojenie. Po wydaniu wyroku wcale nie czuła ulgi. Trudno było odciąć się jej od przeszłości i zacząć żyć na nowo, już bez "Kaza" u boku.

Izabela pisze, że ukochanego miała zobaczyć w sądzie po raz pierwszy od kilku tygodni i zastanawiała się, czy będzie "smutny, przygnębiony, z podkrążonymi oczami". Okazało się, że było wprost przeciwnie.

"Mój - jeszcze aktualny - mąż wyglądał kwitnąco, trochę przybrał na wadze. Twarz miał odprężoną, jakby to, co się między nami dzieje, niewiele go kosztowało. Ja byłam rozedrgana, nogi drżały, za dużo mówiłam do mojego prawnika. Czułam się, jakbym miała za chwilę zemdleć" - żali się Isabel. Chciało jej się płakać i miała wrażenie, "jakby połknęła w całości żabę".

Sięgnięcie po książkę byłej żony Kazimierza Marcinkiewicza?

***
Zobacz więcej materiałów

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy