Jacek Borkowski: Bycie dziadkiem jest mi kompletnie obce
Jacek Borkowski od sześciu lat jest dziadkiem. Wyznaje jednak, że "nie umie obudzić w sobie uczuć związanych z posiadaniem wnuka". Czuje się młody. Ma w końcu dwójkę dorastających dzieci.
Niedawno obchodził pan 61. urodziny. Jak samopoczucie?
Jacek Borkowski: - Prawda jest taka, że wszedłem już w wiek senioralny... Czasem nawet żartuję, że przestawię cyferki i zamiast 61 będę miał 16 lat. A mówiąc poważnie, jakoś nie czuję tego wieku. Może dlatego, że moje młodsze dzieci mają dopiero 14 i 17 lat. To one mnie "odmładzają". Jestem na etapie czterdziestolatka!
Samotnie wychowuje pan dwoje nastolatków. W tym wieku dzieci przechodzą okres buntu. To niełatwe zadanie...
- Trudno to jest przekopać pół ogródka albo rozładować tonę węgla. Ja bym to określił jako ciekawe zadanie. A bunt jest wtedy, gdy nie ma porozumienia między rodzicem a dzieckiem. A u nas ono jest. Choćby dlatego, że zawsze pozwalam swoim pociechom się sparzyć - inaczej by nie zrozumiały, że coś jest gorące i nie należy tego dotykać. Poza tym szanuję ich zdanie i sam sporo się od nich uczę.
Jest pan wdowcem już od czterech lat. Czas leczy rany?
- Są w życiu sytuacje, kiedy żaden czas nie uciszy cierpienia. Ale nie można tkwić w tym bólu. Mam dorastające dzieci i to dla nich muszę z optymizmem iść przez życie. Nie mam innego wyjścia.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Za sprawą starszej córki, Karoliny, jest pan już dziadkiem. Rozpieszcza pan swojego wnuka?
- Czasami trudno mi być ojcem dorastających dzieci i jednocześnie dziadkiem. Powiem szczerze, że to "dziadkowanie" średnio mi wychodzi. Nie umiem jakoś obudzić w sobie uczuć związanych z posiadaniem wnuków. Na razie jest mi to kompletnie obce. Mało tego, nie potrafię nawet dopuścić do siebie myśli, że jestem dziadkiem. A jestem już od prawie sześciu lat.
W niełatwym czasie pandemii wpadł pan na autorski pomysł aktywności w internecie...
- Stworzyłem własny "Koncert życzeń". Ludzie do mnie piszą życzenia, jakie chcieliby przekazać swoim bliskim czy znajomym - z okazji urodzin, imienin lub rocznicy ślubu. Będę je prezentował na Facebooku, po czym dla jubilatów i solenizantów zadeklamuję wiersz lub zaśpiewam piosenkę. Zamierzam realizować takie koncerty cyklicznie.
Porozmawiajmy o kobietach. Jest pan kobieciarzem?
- Nie ukrywam, zawsze lubiłem kobiety. I nadal lubię. Nie wyobrażam sobie życia bez nich.
Ale obecnie nie ma pan nikogo u swego boku...
- I nawet nie szukam. Teraz nie mam do tego głowy. Madzia niebawem idzie do liceum, Jacek za rok przystępuje do matury. Ale nie odżegnuję się od związków. Nie zamierzam zamknąć się w domu i spędzić starości przed telewizorem. Chciałbym się związać z kobietą, która zostanie moim towarzyszem na dłużej, która będzie z tego samego świata, co ja. Bo jak zejdą się dwa różne światy, nic dobrego z tego nie wyjdzie, niestety. I wiem, co mówię...
Rozmawiał: Kamil Waszczuk