Jacek Borkowski był pupilem wpływowej dyrektorowej. Warszawa aż huczała od plotek o romansie!
Jacek Borkowski (63 l.) miał niespełna 20 lat i był jeszcze studentem, gdy zadebiutował na scenie jednego z najlepszych teatrów w stolicy. Wszyscy wiedzieli, że rolę w głośnym spektaklu „Equus”, a potem etat, dostał dzięki wstawiennictwu Aleksandry Śląskiej, która poleciła go swojemu mężowi – dyrektorowi Ateneum. Cała Warszawa plotkowała, że młodziutki aktor i starsza od niego o 33 lata gwiazda mają romans!
Aleksandra Śląska - wielka dama polskiego teatru uważana za jedną z najwybitniejszych polskich aktorek wszech czasów - przez wiele lat wykładała w warszawskiej PWST i cieszyła się ogromną sympatią swych studentów. Na uczelni tajemnicą poliszynela było, że wpływowa pani profesor pomaga swoim ulubieńcom wystartować w zawodzie, załatwiając im angaże w teatrze, którym kierował jej mąż Janusz Warmiński.
Jednym ze szczęśliwców, którzy szczycili się szczególnymi względami u Śląskiej, był Jacek Borkowski.
Jacek Borkowski nie kryje, że zaistniał w teatrze dzięki Aleksandrze Śląskiej. W poświęconym wybitnej aktorce programie TVP Kultura wyznał, że to ona zrobiła z niego aktora.
"Dała mi świadomość tego, że chcę pracować w tym zawodzie. Ja raczej wolałem śpiewać..." - powiedział.
Aleksandra Śląska słynęła z tego, że - jako dyrektorowa Teatru Ateneum - decydowała o obsadzie spektakli i nikt, kogo nie "pobłogosławiła", nie miał prawa stanąć na "jej" scenie. Jeśli kogoś nie lubiła, po prostu pozbywała się go z zespołu. Jeśli ktoś jej się podobał, robiła wszystko, by ściągnąć go na Jaracza.
Jacek Borkowski należał do ulubionych studentów Śląskiej nie tylko dlatego, że uważała go za niezwykle zdolnego młodzieńca, ale przede wszystkim dlatego, że przypominał jej chłopca, w którym kochała się w młodości.
"Powiedziała mi kiedyś: "Wiesz, Jacku, jesteś bardzo podobny do mojej pierwszej miłości, z którą rodzice nie pozwolili mi się spotykać. Jak cię pierwszy raz zobaczyłam, to myślałam, że mam przewidzenia" - opowiadał po latach, wspominając swą protektorkę.
40 lat temu, tuż po tym, jak Jacek Borkowski zadebiutował dzięki wstawiennictwu swej wykładowczyni w "Equusie", cała stolica aż huczała od plotek, że urodziwy amant i podstarzała diwa mają romans. Ponoć właśnie z tego powodu od Jacka odeszła pierwsza żona - Elżbieta Jasińska, z którą ożenił się jeszcze podczas studiów. Aktor nigdy nie potwierdził, że ich trwające zaledwie kilkanaście miesięcy małżeństwo zniszczyły plotki...
Nigdy też nie odniósł się do pomówień, że wykorzystuje starszą od niego o ponad trzy dekady gwiazdę, by piąć się po szczeblach kariery. Faktem jest jednak, że przez pewien czas inni zatrudnieni w Ateneum aktorzy uważali go za wtyczkę dyrektorowej i traktowali jak powietrze. Złośliwi insynuowali wręcz, że w wiadomy sposób "płaci" Śląskiej za role, które mu załatwia.
"Byłem w niej wielce zakochany. Miała w sobie tyle cudownej, pociągającej kobiecości" - stwierdził wiele lat później Jacek Borkowski na antenie TVP Kultura, dodając, że kochał Aleksandrę Śląską z całego serca, ale... platonicznie.
"Jedna z najważniejszych kobiet w moim życiu" - napisał na Facebooku pod ich wspólnym zdjęciem.
Aleksandra Śląska zapisała się w historii polskiej kultury wybitnymi kreacjami w filmach "Ostatni etap", "Pasażerka" i "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny", serialach "Królowa Bona" i "Wielka miłość Balzaka" oraz w kilkudziesięciu spektaklach teatralnych.
Jedną ze swych najlepszych kreacji aktorka stworzyła posługując się jedynie... głosem. Użyczyła go Glendzie Jackson w polskiej wersji językowej serialu "Elizabeth R" ("Elżbieta, królowa Anglii"). Dubbingowała też Elizabeth Taylor w "Kto się boi Virginii Woolf?", Tatianę Samojłową w "Annie Kareninie" i Marlenę Dietrich w "Wyroku w Norymberdze".
"Królowa aktorstwa, Jej Wysokość Aleksandra Śląska... Delikatna, subtelna, wytworna, elegancka i dystyngowana. W pierwszej chwili sprawiała wrażenie osoby chłodnej i wyniosłej, tak jak jej uroda, ale kiedy się ją bliżej poznało, zmieniało się zdanie. Nie było w jej zachowaniu ani odrobiny pozy czy wyniosłości" - pisał o niej w "Gazecie Wyborczej" Witold Sadowy.
To, że Jacek Borkowski przez wiele był zafascynowany Śląską, bardzo przeszkadzało drugiej żonie aktora, która nawet - już po rozwodzie - przyznała w wywiadzie, że musiała godzić się z tym, że wzdychał do innej kobiety.
"Jako żona byłam na niego wściekła, jako człowiek... potrafiłam go zrozumieć. To była koleżanka z Ateneum, w którym wtedy pracował. Dojrzała, u szczytu sławy. Uwielbiali ją mężczyźni i robiła wrażenie na kobietach. Jackowi imponowało, że zwróciła na niego uwagę" - stwierdziła w rozmowie z "Galą".
W czasach, gdy sceną przy Jaracza kierował Janusz Warmiński, pupil jego żony - Jacek Borkowski - grał w niemal każdym spektaklu. Od chwili debiutu w 1979 roku do dnia śmierci Aleksandry Śląskiej w 1989 roku, a więc w ciągu dekady po ukończeniu studiów, aktor wystąpił w prawie dwudziestu premierach, w kilku z nich u boku swej protektorki.
Jacek Borkowski należy dziś go grona najpopularniejszych polskich aktorów. Nie kryje, że to Aleksandrze Śląskiej zawdzięcza, że jest tym, kim jest.
"Ola była dla mnie wszystkim: i mentorem, i mamą, i kobietą. Wszystkim! To ona jest "winna" mojej wielkiej miłości do teatru" - powiedział niedawno, goszcząc w studiu Radia Pogoda.
Zobacz też:
Jacek Borkowski potwierdza nowy związek! Jego nowa partnerka jest ceniona w swojej branży
Jacek Borkowski ma już nową partnerkę? Otarł łzy po Koziejowskiej
Borkowski rozczarowany kobietami. Tak go traktowały. "Żadna nie będzie taka jak Magda"