Jacek Borkowski pozywa teściową
Jacek Borkowski (58 l.) postanowił pozwać swoją teściową za - jak mówi - "próbę wyłudzenia".
Podobno pana teściowa domaga się zwrotu pożyczki?
Jacek Borkowski: - Twierdzi, że jestem jej winien pieniądze, które przekazała mojej zmarłej żonie. Z adwokatem zgłosiłem sprawę do prokuratury jako próbę wyłudzenia. Pozwałem ją też do sądu, bo uważam, że zostałem zniesławiony.
A co ze sprawą zniknięcia biżuterii tuż po pogrzebie pańskiej żony?
- Prokurator zakończył już w tej sprawie działania i skierował akt oskarżenia do sądu przeciwko siostrze mojej żony. Całe szczęście, że mam dobrego adwokata, który panuje nad wszystkim, żebym mógł spokojnie odrabiać lekcje z dziećmi. Trzeba też dom posprzątać, zrobić pranie, przygotować się do koncertu i nauczyć roli. To jest moje prawdziwe życie, a reszta to jakiś kabaret.
Jak ważne są dla pana pamiątki po żonie?
- Lubiłem trzymać w ręku jej ślubną obrączkę. Musiałem ją zdjąć z jej dłoni, kiedy zgasła... Do tej obrączki miałem sentyment i naprawdę łzy mi w oczach stanęły, kiedy zobaczyłem, że ktoś ją ukradł. Mam nadzieję, że wyrok sądu będzie sprawiedliwy i pamiątki wrócą do domu.
W tym roku także szykuje pan imprezę dla dzieci na zakończenie roku szkolnego?
- To już u nas tradycja. Życie towarzyskie mojego syna Jacka obecnie kwitnie. Przyprowadza do domu koleżanki, a ja nie mam kiedy ich poznać. Na ogrodowym party zamierzam więc przyjrzeć się młodzieży, poczęstuję ich pizzą, zorganizuję koncert. Telefony komórkowe trzeba będzie odłożyć i jak najwięcej rozmawiać ze sobą.
Cały wywiad w tygodniku "Rewia"
***
Zobacz więcej materiałów: