Jacek Borkowski uciekł sprzed ołtarza swej pierwszej dziewczynie. Po latach przyznał, że stchórzył
"Pamiętacie swoją pierwszą miłość? Moja pierwsza miłość, moja pierwsza kobieta... Terenia" - napisał Jacek Borkowski pod zdjęciem ślicznej dziewczyny stojącej przed mikrofonem. Okazuje się, że aktor kochał się w młodości w piosenkarce Teresie Majewskiej, a nawet planował się z nią ożenić. Po czterech latach wspólnej drogi przez życie zostawił ją, choć jego matka już dała na zapowiedzi i szykowała wesele.
Jacek Borkowski miał zaledwie 16 lat, gdy został laureatem Festiwalu Piosenki w Zielonej Górze, na którym rok wcześniej wystąpiła starsza od niego o kilka lat Teresa Majewska. Piosenkarka-amatorka tak bardzo spodobała się nastolatkowi, że postanowił zrobić wszystko, by ją poznać. Udało mu się nie tylko nawiązać z nią kontakt, ale też... rozkochać w sobie.
"Wpadliśmy sobie w oko i zaczęliśmy się spotykać" - wspominał gwiazdor "Klanu" w rozmowie z "Na żywo".
Jacek był oczkiem w głowie mamy. Gdy Teresa po raz pierwszy przyjechała do niego do Warszawy (mieszkała w Zielonej Górze), natychmiast przedstawił ją matce, a ta pokochała dziewczynę syna jak własną córkę. Zakochany chłopak zaproponował swej sympatii, by przeprowadziła się do stolicy.
"Zamieszkaliśmy razem. Poprosiłem Terenię o rękę i ruszyły przygotowania do ślubu. Mama dała na zapowiedzi" - opowiadał po latach w cytowanym już wyżej wywiadzie.
Teresa Majewska nie od razu zdecydowała się opuścić rodzinne strony i przenieść do ukochanego. Tak naprawdę przez dwa lata żyła na dwa domy, co Jackowi nie bardzo się podobało.
"Na odległość to można paczkę sobie wysłać, a żeby przetrwało uczucie, to musi być coś więcej, zwłaszcza u tak młodych ludzi" - stwierdził, wspominając swój pierwszy poważny związek na łamach "Twojego Imperium".
W końcu, tuż po zaręczynach, Teresa zdecydowała się na dobre osiąść w Warszawie. Pojechała do Zielonej Góry po resztę swoich rzeczy, a gdy wróciła, Jacek oznajmił jej, że... nie jest jeszcze gotowy na ożenek. Kupił jej bilet na pociąg pierwszej klasy i odesłał do domu, mówiąc, że to koniec. Wiele lat później przyznał, że po prostu stchórzył.
Teresa Majewska - jak się miało okazać dopiero po latach - też nie była pewna, czy chce już założyć rodzinę, więc odetchnęła z ulgą, gdy Jacek zerwał zaręczyny. Nie żywiła do niego urazy.
Kiedy po studiach aktor dołączył do zespołu Teatru Ateneum, przez pewien czas po każdej premierze znajdował w garderobie liścik od byłej ukochanej.
"Przez kolejne 20 lat przysyłała mi do teatru kartki z pozdrowieniami. W końcu jednak kontakt się urwał" - opowiadał Borkowski w rozmowie z "Na żywo".
"Nie mam pojęcia, co się z nią dzisiaj dzieje" - dodał.
Teresa nie zrobiła wielkiej kariery. Zabrakło jej siły przebicia. W 1983 roku zagrała w "Pastorałce" wystawionej na scenie Lubuskiego Teatru im. Leona Kruczkowskiego w Zielonej Górze, a potem ślad po niej zaginął.
Niewiele, a właściwie nic nie wiadomo, jak potoczyły się losy wokalistki po rozstaniu z Jackiem. Pozostała po niej tylko jedna piosenka - "Tam za wielką górą" Bułata Okudżawy - którą pół wieku temu zaśpiewała na festiwalu w Zielonej Górze.
Jacek Borkowski wspomina Teresę Majewską z ogromnym sentymentem. Niedawno udostępnił na swojej stronie na Facebooku nagranie jej występu z 1974 roku.
"Piękne dziewczyny kiedyś śpiewały" - napisał pod filmikiem.
Źródła:
1. Facebook J. Borkowskiego
2. Artykuł "Uciekający pan młody", "Na żywo" (czerwiec 2024)
3. Wywiad z J. Borkowskim, "Twoje Imperium" (listopad 2018)
Zobacz też:
Piotr Cyrwus był wielką gwiazdą "Klanu". Teraz do obsady dołącza Anna Maria Stachoń
Tomasz Stockinger miał po kim odziedziczyć talent. Jego rodzice byli słynnymi artystami
Pietrucha, Pilaszewska, Wieczorkowski. Nie tylko oni zostali zastąpieni