Jacek Borkowski wyszedł ze szpitala: Mam ochotę dać w zęby każdemu, kto mówi, że nie ma koronawirusa
Jacek Borkowski (62 l.) tydzień temu został zabrany karetką do szpitala. Diagnoza: koronawirus. Był strach, nerwy, walka o życie i wzruszenie na myśl o trójce dzieci, które zostały w domu. Aktor opuścił właśnie szpital w Wołominie i udzielił nam pierwszego wywiadu...
Pomponik.pl: Jacku, czekałeś na szczepionkę, rzuciłeś palenie...
Jacek Borkowski: - ...i zachorowałem na covid. Czułem się źle od kilku dni, ale myślałem, że to nic groźnego, nie straciłem ani węchu, ani smaku, zrzuciłem to na konto odwyku nikotynowego. Żarty skończyły się, kiedy spadła mi saturacja i prawie nie mogłem oddychać. Karetka zabrała mnie do szpitala.
To był ostatni moment?
- Nie chcę tak myśleć, ale mam ochotę dać w zęby każdemu, kto mówi, że nie ma koronawirusa, że jest niegroźny. Jeśli ktoś ma wątpliwości, powinien zobaczyć, co dzieje się na przykład w takim Szpitalu Powiatowym Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie. Kłaniam się całemu personelowi!
Traktowano cię specjalnie, bo jesteś aktorem?
- W żadnym wypadku! Na szpitalnej sali wszyscy jesteśmy tak samo ważni i każdy boi się tak samo. Obok mnie leżeli ludzie o połowę młodsi ode mnie. Ja jestem typem wojownika, nie myślałem o najgorszym, ale wiem, że gdyby nie lekarze i pielęgniarki...
Starali się...?
- Ci ludzie uwijają się tu jak mrówki. Są bardzo profesjonalni i reagują na bieżąco. Pamiętajmy, że lekarze też uczą się tej choroby, bo ona już nie jest taka sama jak rok temu. Na twarzy pani doktor, która wypisywała mnie do domu, widziałem radość i ulgę. Oboje byliśmy bardzo wzruszeni, bo przecież mogło się nie udać...
Martwiłeś się o dzieci?
- Byłem z nimi w kontakcie telefonicznym, a lekarze udzielali im informacji tylko w recepcji. Moja starsza córka Karolina zaopiekowała się młodszym rodzeństwem Jackiem i Madzią. Jest wspaniała i zawsze stoi przy mnie, kiedy dzieją się rzeczy ważne. Wszystkie moje dzieci zdały egzamin w tej ekstremalnej sytuacji. I proszę to dokładnie zapisać: jedyna rzecz, o którą warto w życiu walczyć, to są dzieci.
Papierosy rzuciłeś chyba na dobre?
- Nawet nie pamiętam, że paliłem!
Humor ci wrócił!
- Bo życie jest piękne i trzeba się nim cieszyć. Przede mną jeszcze rehabilitacja po covidzie i wracam na plan filmowy. Dostałem tyle telefonów ze słowami wsparcia od kolegów z branży, że jestem mile zaskoczony i mówię wszystkim: dziękuję i do zobaczenia!
Rozmawiała: Sylwia Gołecka