Reklama
Reklama

Jacek Kaczmarski: Sejm RP uznał go za „narodowego barda”. Prywatnie był agresywnym alkoholikiem

Dwadzieścia lat temu – w połowie stycznia 2002 roku – w podparyskim Arcueil odbył się ostatni koncert Jacka Kaczmarskiego. Dwa miesiące później u barda Solidarności zdiagnozowano zaawansowane stadium płaskonabłonkowego raka przełyku. Ponieważ żadne metody leczenia nie przynosiły efektów, Jacek zwrócił się o pomoc do znachora, który okazał się oszustem... Dopiero po śmierci genialnego poety i pieśniarza wyszło na jaw, że był przemocowcem, który po alkoholu stawał się agresywny i znęcał się nad żoną!

Jacek Kaczmarski: legenda polskiej piosenki

Na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku cała Polska śpiewała songi Jacka Kaczmarskiego, a jego  "Mury" inspirowane piosenką "L'Estaca" Lluisa Llacha stały się hymnem Solidarności i symbolem walki z PRL-owskim reżimem. Jednym z największych fanów barda był w tamtym czasie... Jacek Kurski. Kilka lat po śmierci autora i wykonawcy legendarnej "Obławy" to właśnie z inicjatywy Kurskiego - wówczas posła Prawa i Sprawiedliwości - Sejm RP przyjął specjalną uchwałę oficjalnie nadającą Kaczmarskiemu tytuł "narodowego barda". Do dziś w sieci znaleźć można nagrania Jacka Kurskiego śpiewającego songi swego idola i akompaniującego sobie na gitarze!

Reklama

Fałszywy rak jąder i tułaczka po świecie

Kiedy 13 grudnia 1981 roku w Polsce został wprowadzony stan wojenny, Jacek Kaczmarski był akurat z Przemysławem Gintrowskim i Zbigniewem Łapińskim na tournée po Francji. Gintrowski i Łapiński wrócili do kraju, on zdecydował się zostać za granicą. Aby sprowadzić do siebie żonę Inkę, posłużył się fałszywym zaświadczeniem, że... ma raka jąder. Nie przypuszczał, iż dwadzieścia lat później naprawdę zachoruje i rak odbierze mu najpierw głos, a wkrótce potem życie.

Po 1981 roku Jacek Kaczmarski przez kilka lat tułał się po świecie - koncertował m.in. w Stanach Zjednoczonych, Izraelu, Kanadzie i RPA, a mieszkał w Paryżu (on i Inka otrzymali azyl polityczny od rządu Francji), w Skandynawii i Niemczech Zachodnich, gdzie najdłużej zagrzał miejsca, pracując na etacie w Radiu Wolna Europa. Marzył, by przeprowadzić się do Australii, ale Inka nie chciała o tym słyszeć. Ich małżeństwo w końcu rozpadło się... Po śmierci córki Dominiki, która odeszła wkrótce po przyjściu na świat, Jacek wpadł w alkoholizm. Żona pewnego dnia po prostu spakowała się i wyprowadziła od niego razem z ich synem.

Nowa rodzina i przeprowadzka do Australii

Po rozwodzie z matką Kosmy (chłopak został w Monachium, gdzie mieszka i pracuje do dziś) Jacek Kaczmarski ożenił się z Ewą Volny, z którą już od pewnego czasu miał romans i która 5 lutego 1988 roku (jeszcze przed ślubem) urodziła mu córkę Patrycję.

Po powrocie z Niemiec do Polski Kaczmarski nagrał płytę "Wojna Postu z Karnawałem", wydał autobiograficzną powieść "Autoportret z kanalią", napisał libretto do musicalu "Kuglarze i wisielcy", przygotował kilka programów estradowych, po czym spełnił swe największe marzenie - poleciał z żoną Ewą i 7-letnią wówczas córką Patrycją do Australii. Osiedlili się w Perth.

Pił na umór, wpadał w ciągi...

Niewielu fanów Jacka Kaczmarskiego wiedziało, że bard Solidarności był alkoholikiem. Zaczął pić w czasach, gdy w latach 80. koncertował z Gintrowskim i Łapińskim. Ponoć ich wspólne maratony alkoholowe podczas tras trwały całymi tygodniami...

Jacek Kaczmarski tak naprawdę przestał pić tylko na chwilę, gdy Ewa Volny postawiła mu warunek: "albo wódka, albo ona". Dwa razy trafił na zamknięty szpitalny oddział odwykowy, dołączył nawet do klubu AA. W Australii znów jednak zaczął zaglądać do kieliszka, a wręcz pił na umór.

Smutna prawda wyszła na jaw...

Dopiero w 2017 roku, gdy córka Kaczmarskiego - wtedy już znana i ceniona aktorka - zdecydowała się podzielić z Izą Michalewicz z "Gazety Wyborczej" wspomnieniami o tacie, wyszło na jaw, że legendarny bard był... okropnym mężem i ojcem.

Patrycja Volny-Kaczmarska pamięta, że Jacek nigdy nie miał pieniędzy, bo te przeciekały mu po prostu przez palce. Z trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie Przemysław Gintrowski za to, co zarobił, wybudował dom, a Kaczmarski wrócił z jedenastoma tysiącami dolarów... długu.

Patrycja już w 2007 roku próbowała "odbrązowić" ojca, ale po tym, jak publicznie wyznała, że był alkoholikiem, spadł na nią taki hejt (fani Kaczmarskiego grozili jej nawet śmiercią!), że ze strachu o swoje bezpieczeństwo na lata zamilkła.

Lał żonę, zdarzało mu się bić córkę!

Dziesięć lat później, gdy "kult" barda Solidarności osłabł, opowiedziała całą prawdę o nim.

Dziś nie jest już tajemnicą, że Ewa Volny uciekła z córką od przemocowego męża. Trafiły do domu samotnej matki na peryferiach Perth, dopiero po dwóch miesiącach dostały mieszkanie zastępcze. Po rozwodzie i sądowym podziale majątku (musiała podzielić się z Kaczmarskim pieniędzmi ze sprzedaży domu) Ewa kupiła mały domek. Żeby utrzymać siebie i córkę, pracowała jako sprzątaczka. Patrycja dopiero po maturze zdecydowała się wrócić do Polski (nie dostała się na studia aktorskie w Australii, więc postanowiła spróbować w Łodzi - indeks filmówki zdobyła za drugim podejściem).

Patrycja miała piętnaście lat, gdy widziała się z ojcem po raz ostatni. Usłyszała wtedy od niego, że jest "gruba, głupia i interesowna". Jacek Kaczmarski był już wtedy bardzo chory i wiedział, że umiera...

W szponach znachora-oszusta

Bóle gardła i problemy ze śpiewaniem Kaczmarski zauważył u siebie pod koniec 2001 roku. 12 stycznia 2002 roku wystąpił z programem "Szukamy stajenki" w Arcueil pod Paryżem, po czym zdecydował się na dobre zejść ze sceny. Dwa miesiące później zdiagnozowano u niego zaawansowane stadium raka przełyku. Przyjaciele zorganizowali serię koncertów, by zebrać pieniądze na jego leczenie. 

Niestety, Jacek nie chciał poddać się operacji, która mogła przedłużyć mu życie, bo bał się, że po zabiegu wycięcia ognisk nowotworu już nigdy nie powie słowa, nie mówiąc już o śpiewaniu. Leczył się metodami niekonwencjonalnymi - w centrum onkologicznym w Innsbrucku za pomocą hipertermii, w Polsce stosował środki homeopatyczne i preparaty typowe dla medycyny chińskiej. 

Nie zdążył odebrać Fryderyka

Po zabiegu tracheotomii, który przeszedł na początku 2003 roku, oddał się pod opiekę... znachora, który swoim "pacjentom" zalecał miksturę ze sfermentowanych ziół doprawioną kwasem mlekowym, burakami i czosnkiem. Dzienna porcja "leku" kosztowała tysiąc złotych, a za trzymiesięczną kurację trzeba było zapłacić dziewięćdziesiąt tysięcy złotych...  W 2010 roku ów znachor - Zygmunt Bielka - stanął przed sądem, został uznany za oszusta (udowodniono mu wyłudzenie od "pacjentów" prawie dwóch milionów złotych) i skazany na dziesięć lat więzienia. Podczas procesu mówił, że przedłużył Jackowi Kaczmarskiemu życie o dwa lata...

Jacek Kaczmarski całkowicie stracił głos na początku 2004 roku. 17 marca Polska Akademia Fonograficzna uhonorowała go Fryderykiem za całokształt twórczości, ale nie zdążył odebrać nagrody. Zmarł 10 kwietnia 2004 roku w szpitalu na gdańskiej Zaspie. Dwa tygodnie później jego prochy spoczęły w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.

W tym roku minie dokładnie piętnaście lat od dnia, gdy - na wniosek posła Jacka Kurskiego - Sejm RP oficjalnie uznał Jacka Kaczmarskiego "narodowym bardem".

Zobacz też:

Maciej Rock: Był jednym z najbardziej lubianych prezenterów Polsatu. Czym zajmuje się dzisiaj?

Spowiedź a szóste przykazanie. Jaki seks jest grzechem?

Kaczyński: podnoszenie ręki na Kościół oznacza podnoszenie ręki na Polskę

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Jacek Kaczmarski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy