Jacek Kawalec przeżył koszmar. Chciano wyrzucić go na bruk!
Jacek Kawalec (54 l.) i jego żona przeżyli swego czasu prawdziwy koszmar. Wspólnota mieszkaniowa chciała im odebrać ich piękny i wyremontowany dom! Stres związany z całą sprawą Joanna Kawalec przypłaciła zdrowiem.
Popularny nauczyciel Witebski z serialu "Ranczo", czyli Jacek Kawalec, wakacyjną przerwę w pracy na planie wykorzystuje pracowicie. Szykuje się do kolejnej przeprowadzki. W latach 90. z ukochaną żoną Joanną marzyli o przytulnym gniazdku. Długo szukali i znaleźli popadający w ruinę strych na warszawskiej Saskiej Kępie.
Dzięki kosztownemu remontowi zmienili go w piękne, dwupoziomowe mieszkanie. W planach mieli wykupienie całości, ale w tym samym czasie weszła w życie ustawa, która umożliwiła wspólnocie mieszkaniowej roszczenie sobie prawa do odnowionego poddasza! Z dnia na dzień aktor stracił szansę na stabilizację. Był nawet naciskany, żeby opuścić mieszkanie.
Sytuacja finansowa państwa Kawalców zaczęła się komplikować: żądano od ich zawrotnych kwot i nie zmienił tego nawet korzystny dla nich wyrok sądu. Problemy mieszkaniowe i nieustanny stres wywołały ciężką depresję u jego żony. Aby zająć się chorą ukochaną, aktor odsunął wszelkie zawodowe zobowiązania i zniknął z życia publicznego.
Walka o mieszkanie, które przez niekompetencję urzędników mógł stracić, i załamanie nerwowe żony były sprawdzianem dla całej rodziny. Na szczęście ich małżeństwo wyszło z tej próby zwycięsko i wzmocniło się. Teraz wiedzą, że mogą sobie ufać w każdej sytuacji. W środowisku artystycznym są stawiani za wzór. Ich problemy znalazły szczęśliwy finał, a oni nabierają coraz większego apetytu na życie.
- Joasia jest teatrologiem, scenarzystką i dziennikarką. Zrobiła dużo dobrych rzeczy dla telewizji. Myślę jednak, że ten największy sukces ma jeszcze przed sobą. Bardzo w nią wierzę. Jestem dobrej myśli, zwłaszcza teraz, kiedy po długotrwałej depresji wraca do zdrowia - aktor z wielką miłością mówi o żonie.
Poznali się w warszawskim teatrze Komedia, gdzie trafił po ukończeniu łódzkiej filmówki w 1984 roku. Ona, absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze, pracowała tam jako sekretarz literacki. Któregoś dnia, podczas jego próby, siedziała na widowni. Podszedł w przerwie porozmawiać, bo czuł się osamotniony.
- Trochę kryła się za okularami. Miała fajną grzywkę, która jej na te okulary spadała - wspominał w jednym z wywiadów.
Szybko stała się jego bratnią duszą.
- Zawsze podziwiałem ją za konsekwencję i kręgosłup moralny. W sprawach zawodowych nigdy nie poszła na kompromis, który kłóciłby się z jej systemem wartości. Jest niepokorna, ale też cierpliwa, zwłaszcza wobec mnie. Podziwiam ją też za mądrość - opowiada aktor.
Jednak w najbardziej dramatycznych chwilach odpowiedzialność za rodzinę spoczywała wyłącznie na jego barkach. Na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie. Teraz córka Kawalca, Kalina, mieszka w Londynie, syn Kajetan wchodzi w dorosłość, a państwo Kawalcowie od kilku lat mieszkają poza Warszawą. I to stąd niedługo znowu będą się przenosić.
- Kajetan zdaje w tym roku maturę, postanowiliśmy rodzinnie, że na rok opuścimy nasze podmiejskie siedlisko i przeniesiemy się razem z nim do Warszawy, gdzie chodzi do liceum, aby skrócić czas dojazdów. Odzwyczaiłem się już od życia w mieście, ale czego nie robi się dla dobra dzieci? - mówi artysta.
Z tych powodów tym razem to Joanna zajęta jest pakowaniem i rozpakowywaniem kartonów. Dlatego nie może towarzyszyć mężowi w jego trasach koncertowych. Ale choć musieli się rozdzielić, jest z męża dumna. Aktorowi energii i radości można tylko pozazdrościć! Syn z niewiarygodnej energii taty czerpie same korzyści: razem uprawiają liczne sporty, spędzając ze sobą każdą wolną chwilę.
- Staram się być ojcem wyważonym. Takim, który kiedy trzeba, pogłaszcze po głowie, a kiedy trzeba, będzie wymagający. Przede wszystkim muszę znaleźć czas dla moich dzieci i żony - twierdzi Kawalec.
***
Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów