Jacek Kawalec wyląduje na ulicy?
Jacek Kawalec (46 l.) jeden z uczestników "Tańca z gwiazdami" ma poważne problemy mieszkaniowe. Grozi mu eksmisja. Wszystko przez to, że kilka lat temu uwierzył naiwnie w marzenia.
Zaczęło się od kupna w 1989 roku opuszczonego, zaniedbanego strychu na warszawskiej Saskiej Kępie - pisze "Życie na gorąco". W tamtych czasach była to jedyna szansa na własne cztery kąty. Z niezamieszkanej ruiny stworzył przestronne dwupoziomowe mieszkanie.
Remont poddasza i przebudowa dachu pochłonęły fortunę. Schody zaczęły się później. Okazało się jednak, że mieszkanie, w które włożyli tyle pieniędzy i pracy nie może stać się ich własnością. Nie sposób go wykupić ani od dzielnicy, ani od wspólnoty mieszkaniowej.
Sąsiedzi również nie okazali się życzliwymi ludźmi. Za cel postawili sobie "wykurzenie" uczestnika "Tańca z gwiazdami" z odnowionego strychu. Wykorzystując niejasną sytuację prawną, starali się nakłonić aktora do opuszczenia strychu. Bardziej życzliwsi wzywali policję twierdząc, że państwo Kawalec zakłócają spokój.
Sprawa jest w sądzie. Jedynym ratunkiem jest sprawiedliwe orzeczenie sądu, jednak aktor obawia się najbardziej urzędniczego bezwładu, który może sprawić, że wraz z rodziną będzie on zmuszony do opuszczenia miejsca, któremu kilka lat temu przywrócił puls.
Żona pana Jacka tą stresującą sytuację przypłaciła własnym zdrowiem. Przeżyła załamanie nerwowe. Nadal jej depresja utrzymuje się. Para poznała się w stołecznym teatrze "Komedia". On był stawiającym pierwsze kroki na scenie absolwentem łódzkiej filmówki, ona świeżym teatrologiem. Z ich związku narodził się syn.