Jacek Kurski opowiedział o relacjach z bratem. Skomentował jego wystąpienie na marszu KOD
Nie jest tajemnicą, że relacje Jarosława (52 l.) i Jacka (50 l.) Kurskich nie należą do najlepszych. Bracia nie zgadzają się w kwestiach politycznych, co odbija się na całej rodzinie.
Obaj bracia - Jarosław i Jacek Kurscy - odnieśli zawodowe sukcesy.
Pierwszy z nich jest zastępcą redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", a drugi od niedawna piastuje stanowisko prezesa TVP.
Mimo wielu punktów wspólnych panowie niezbyt dobrze dogadują się ze sobą.
Dzielą ich przede wszystkim poglądy polityczne.
Powiązanemu z Prawem i Sprawiedliwością Jackowi nie jest po drodze z Jarosławem, który głośno krytykuje rządy partii Kaczyńskiego i występuje na marszach KOD.
"Dziś przyszli po media publiczne, jutro będą chcieli przyjść po media prywatne. Nie pozwolimy im! Pamiętajcie, nie wszyscy Kurscy są do kitu!" - wykrzykiwał na jednym z nich.
To wystąpienie starszego z braci nie mogło przejść bez echa.
Prezes TVP skomentował je na łamach tygodnika "wSieci".
"To już kolejny atak brata na mnie, ale pierwszy tak otwarty, publiczny. Choć inne, zakulisowe były bardziej przykre" - ocenia.
Według niego z Jarosławem "dzieje się coś złego", a jego słowa są "rzeczywiście bolesne".
Wyjawia też, że codziennie się za niego modli, podobnie zresztą jak matka Anna Kurska.
Na taką a nie inną postawę brata ma swoje wytłumaczenie. Zdradza sekret jego negatywnego nastawienia.
"Jarosław nie przepracował utraty statusu jedynaka. Gdy się urodziłem, wdarłem się w jego bezpieczny świat i jako drapieżnik zburzyłem spokój" - stwierdza i podsumowuje, że chciałby, aby więzy rodzinne wreszcie triumfowały nad poglądami politycznymi.