Jacek Olszewski o śmierci Agaty Mróz: "To nie przez Lilkę umarła, tylko przez brud w szpitalu"
Jacek Olszewski (42 l.) po śmierci żony próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Poznał kobietę, z którą tworzy szczęśliwy związek, ma też wspaniałą córkę Lilkę (9 l.). W najnowszym wywiadzie opowiada o tym, jak mu się teraz żyje. Wspomina również o Agacie Mróz (†26 l.). Najwyraźniej ma dość spekulacji na temat okoliczności jej śmierci i rozwiewa wątpliwości. „To nie przez Lilkę umarła, tylko przez brud w szpitalu” – mówi.
Kilka lat temu w życiu Jacka Olszewskiego rozegrał się ogromny dramat. Tuż po porodzie zmarła jego żona, siatkarka Agata Mróz-Olszewska. Na jego barki spadło samotne wychowywanie córki Lilki, nie zawsze było łatwo.
Jak podkreśla w wywiadzie dla "Vivy!", nie miał czasu na smutek i zamartwianie się. Wiedział, że musi być silny dla dziecka. Znalazł sobie cel w życiu - oprócz zapewnienia szczęścia córce było to dawanie nadziei chorym na białaczkę. Do tej pory zachęca innych, by rejestrowali się do bazy dawców szpiku.
Przed długi czas Olszewski ze wszystkim radził sobie sam, ale teraz ma u boku kobietę, która zdobyła jego serce. Agnieszkę poznał na portalu randkowym. Jak twierdzi jego ukochana, początkowo nie wiedziała, że mężczyzna, z którym prowadzi tak interesujące rozmowy, to wdowiec po Agacie Mróz.
W pierwszej chwili Jacka zniechęcił fakt, że jego i Agnieszkę dzieli 400 kilometrów. "Postanowiłem dać sobie spokój. Ale potem pomyślałem, że może jednak warto spróbować, bo taka fajna dziewczyna. A przede wszystkim nie kojarzyła mnie, nie patrzyła na mnie przez pryzmat przeszłości, litując się nade mną" - opowiada Olszewski.
W końcu spotkali się, zostali parą i ukochana przeprowadziła się dla Jacka do Warszawy. Zamknęła swoje salony piękności we Wrocławiu i postawiła wszystko na jedną kartę. Nie żałuje tego wyboru. Cieszy się też, że Lilka nie tylko ją zaakceptowała, ale także zaczęła nazywać "mamą". Wspomina moment, kiedy to się zaczęło.
"Krótko po wizycie u mnie, gdzie usłyszała, jak moja młodsza córka mówi ‘mamo’, też tak zaczęła mnie nazywać. A na urodziny dostałam od niej bransoletkę, a do niej dołączony liścik ‘Kocham moją mamę’. Myślałam, że się z płaczu uduszę, ze wzruszenia" - mówi.
Agnieszka sama jest mamą dwóch dorosłych córek. Co więcej, jest nawet babcią! Starsza z jej pociech ma córeczkę, z którą Lilka bardzo się zaprzyjaźniła. "Są w sobie zakochane" - nie kryje radości.
Z kolei Olszewski, pytany o to, czy dziewczynka często zagaduje o mamę, odpowiada, że nie. "Wie, że ta mama gdzieś tam jest, ale przecież nigdy jej nie poznała" - wyjaśnia.
Nie poruszał także z Lilką tematu okoliczności śmierci Agaty. Sam nie ma co do nich żadnych wątpliwości i wcale nie twierdzi, że przypłaciła życiem przyjście na świat córki.
"Agata zmarła tylko dlatego, że została zakażona bakterią. Spędziła przecież w szpitalu osiem miesięcy. A miała wyniszczony organizm i brak odporności. To nie przez Lilkę umarła, tylko przez brud w szpitalu" - mówi stanowczo.
Agata Mróz zmagała się z nawrotem choroby szpiku kostnego. Szczęśliwie znaleziono dawcę, odbył się przeszczep. Zabieg się udał, lecz do organizmu siatkarki wdała się posocznica i doszło do wstrząsu septycznego. Agata odeszła 4 czerwca 2008 roku w wieku zaledwie 26 lat, a opłakiwała ją cała Polska. Pochowana została 9 czerwca, w pierwszą rocznicę jej ślubu z Jackiem Olszewskim.