Jacek Rozenek był "po drugiej stronie". Powiedział, co tam jest!
Jacek Rozenek (50 l.) pojawił się w "Dzień dobry TVN" i opowiedział o tym, jak wygląda jego życiu po udarze.
Przez lata był bardzo zapracowanym człowiekiem. Grał w serialu, prowadził szkolenia z wystąpień publicznych. W pewnym momencie organizm się zbuntował.
14 maja aktor doznał udaru, jadąc samochodem na Wybrzeże.
"Zjechałem na pobocze. Miałem wrażenie, że to mi się śni, ale byłem przytomny. Po trzech i pół godzinach zerknąłem na telefon i już wiedziałem, że jest niedobrze. Próbowałem prowadzić samochód, ale nie byłem w stanie. Czterdzieści minut później obsługa autostrady zobaczyła mnie i zaczęła się akcja. Miałem trudności z mówieniem" - opowiadał aktor.
Podkreślił, że przed udarem czuł się dobrze i na nic się nie skarżył. Trafił do szpitala pierwszy raz w życiu. Spędził tam półtora miesiąca. Jego stan był krytyczny.
Jak powiedział w studiu "Dzień dobry TVN", dziś ma świadomość tego, że będąc nieprzytomnym, otarł się o tę "drugą stronę". Pytany, "co tam jest", odparł: "Nie było to zachęcające, więc wróciłem".
Obecnie czuje się coraz lepiej, nadal jednak ma mniej sprawną prawą rękę. "Dzięki rehabilitacji dochodzę do zdrowia bardzo szybko" - przyznaje.
Aktor wrócił już do pracy zawodowej. Nadal jednak rehabilituje się w ośrodku w Gryficach.
Pytany, czy po udarze coś przewartościowało się w jego życiu, stwierdził, że "tylko troszeczkę". "Do pracy może będę trochę wolniej jechał. Trochę ukrócę sobie pracy. Więcej czasu spędzam z synami. Bardzo przeżyli moją chorobę, bali się o mnie, obchodzili się ze mną jak z jajkiem. Teraz mnie wspierają".
Dzień dobry TVN/x-news