Jacek Rozenek po rozwodzie z Perfekcyjną Panią Domu odetchnął! "Jestem szczęśliwy"
Wokół Jacka Rozenka (46 l.) wiele się ostatnio dzieje. I to zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Aktor opowiedział o niesmaku związanym z publikacjami w mediach, o swojej relacji z synami. Również o tym, jak znalazł w sobie siłę, by przetrwać rozwód i iść do przodu.
Dobrze zarabiasz, prowadzisz ciekawe życie, masz wielu znajomych. Co sobie myślisz, gdy czytasz tytuły: Perfekcyjna Pani domu utrzymuje byłego męża albo: Jacek Rozenek chce się zakumplować z Majdanem?
Jacek Rozenek: - Powiem tak, każde z nas, Małgosia i ja, poszło w inną stronę. Jesteśmy w swoich związkach szczęśliwi i zakochani. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Twoje życiowe partnerki były zawsze sporo młodsze. Czy to przypadek?
J.R.: - Różnica wieku nie ma znaczenia dla trwałości związku. On musi być oparty na przyjaźni i szacunku. Jeśli ktoś szuka kobiety dowartościowującej się pieniędzmi, wystarczy, by wyszedł wieczorem do klubu. Ja nie szukam.
Musiałeś dojrzeć do decyzji o rozstaniu z żoną i wychowywaniu dzieci oddzielnie?
J.R.: - Małgosia jest wspaniałą matką, profesjonalistką. Mam do niej zaufanie. Jest obecnie szczęśliwa u boku nowego partnera. Ja też jestem bardzo szczęśliwy i niezależnie od tego, jakie mi się w życiu przydarzyły problemy, wzloty i upadki, ważne, że udało mi się podnieść z kolan, wyprostować.
Kontakt z dziećmi mam idealny. Wyjeżdżamy razem, odwiedzamy się. By osiągnąć taką relację, trzeba wiele lat pracować w związku, by wychodząc z niego zachować szacunek i równowagę.
Co możesz powiedzieć o relacjach rodzic-dzieci?
J.R.: - Mam wrażenie, że dzisiaj rodzice nie mają czasu na wychowywanie dzieci, więc wychowuje je rynek. A ten jest zainteresowany czerpaniem zysków z ich potrzeb. Moim zadaniem jako ojca, który to rozumie, bo pracuje w biznesie, jest pokazanie im alternatywy. Moje dzieci mają pięć, osiem i dwadzieścia dwa lata. Gdy wyjeżdżamy razem, dowiadują się o historii miejsca, w którym są. A gdy marzą o czymś, to wiedzą, że muszą coś zrobić, by to dostać, a nie chcieć i mieć. Uczę je też tego, jak ważna jest przyjaźń i dotrzymywanie słowa.
Jakie są Twoje pasje? Co ci daje siłę, napędza?
J.R.: - Nic się nie zmienia od dzieciństwa. Podróżuję i poznaję świat. Miałem 4 lata, mama patrzyła przez okno jak bawiłem się na podwórku z kolegami, a ja już robiłem wypady dwie ulice dalej, bo byłem ciekaw, co się tam znajduje. Byłem ciekawy świata i to zostało mi do dzisiaj. Wyrywam się czasem z Polski, by zmienić perspektywę. Trenuję na siłowni, uczę się grać w golfa oraz sportowej jazdy samochodem.
Cały czas się realizujesz, i to również zawodowo.
J.R.: - Raz do roku gram w filmie, dubbinguję, nagrywam audiobooki. Poza tym jako trener prowadzę szkolenia biznesowe dla firm.
Można powiedzieć, że jesteś rozchwytywany.
J.R.: - To nie jest dobre określenie. Równowaga polega na tym, by dostosować się do czasów, w których się żyje. Ja mam to szczęście, że od wielu lat robię to, co lubię i jeszcze dobrze na tym zarabiam.
Radosław Chmielewski