Jacek Sasin z PiS kłóci się z mieszkanką Warszawy na ulicy! Poszło o złe parkowanie!
Poseł Prawa i Sprawiedliwości zatrzymał się na skrzyżowaniu, by... porozmawiać z napotkanym kolegą!
To już niemal w naszym kraju norma, że gwiazdy i osoby publiczne żyją w przekonaniu, że wolno im więcej.
Tabloidy już wiele razy informowały o celebrytach, którzy nagminnie łamią przepisy, parkując na pasach, miejscach dla inwalidów lub poważnie przekraczają dozwoloną prędkość. Na mandaty ich stać, a i tak "znana twarz" już niejednego celebrytę uchroniła przed ich płaceniem.
Smutne jest to, że podobne podejście mają niektórzy posłowie, których dodatkowo chroni immunitet.
Na portalu wawalove.pl zamieszczono nagranie oraz relację mieszkanki Warszawy, która postanowiła zwrócić uwagę Jackowi Sasinowi, że ten łamie przepisy kodeksu ruchu drogowego! Poseł nie przejął się jej uwagami jakoś specjalnie...
Wdał się w dyskusję z kobietą i początkowo przekonywał, że zatrzymał się w niedozwolonym miejscu "tylko na chwilkę", by porozmawiać z kolegą.
Zapis rozmowy z posłem przeczytacie na kolejnej stronie...
"Przy uliczce prowadzącej do Pałacu stoi źle zaparkowane czarne Suzuki. Obok stoi dwóch panów i rozmawia. Samochód zaparkowany jest tuż przed latarnią, na której wisi znak "zakaz parkowania i postoju", na samym winklu wyjazdowej uliczki i ulicy Andersa - ogranicza widoczność wyjeżdżającym z uliczki.
W jednym z kierowców rozpoznaję Jacka Sasina, dziś posła, niedawno kandydującego na urząd Prezydenta m.st.Warszawy.
- Proszę Panów, tu nie można parkować - zwracam uwagę rozmówcom, bo nie wiem, który z nich jest właścicielem samochodu.
- A co to Pani przeszkadza? Czy to Pani przeszkadza? - mówi Jacek Sasin.
- Nie jest to zgodne z zasadami ruchu drogowego - wyjaśniam.
- Spotkałem znajomego i zatrzymałem się na chwilę - mówi poseł. I dodaje: - Poza tym stoję przed zakazem parkowania.
- W kodeksie drogowym nie ma takiego pojęcia, jak zatrzymanie się na chwilę - wyjaśniam posłowi. - Chce mi Pan powiedzieć, że może Pan tu parkować?
- Tak.
- To ja zadzwonię na policję i oni ocenią.
- Niech Pani dzwoni.
- Ja zadzwonię, a Pan w tym czasie odjedzie...
- Tak - mówi z szerokim z uśmiechem Jacek Sasin.
- To nagram film i wyślę na stopagresjidrogowej - wyjaśniam
- Jaka agresja drogowa proszę Pani?
- Powinien Pan znać - to jeden z serwisów policji, na który zgłasza się agresję w ruchu drogowym - wyjaśniam.
Następnie następuje jeszcze wymiana kilku tego typu zdań. Z mojej strony padają argumenty o ograniczeniu widoczności, narażaniu na niebezpieczeństwo innych uczestników ruchu drogowego...
W końcu poseł ustępuje" - czytamy zapis ich rozmowy na portalu wawalowe.pl.
Co sądzicie o takim zachowaniu?